Zespoły PlusLigi zmagające się w walce o miejsca 5-12 są w trakcie drugiej rundy rozgrywek. W Olsztynie miejscowy Indykpol AZS prowadził w setach już 2:1, ale goście doprowadzili do tie-breaka. A w nim to ZAKSA miała wszystko, żeby wygrać spotkanie. Prowadziła 7:1, a jednak przegrała 12:15. Poirytowany tym faktem był Michał Ruciak. - Pozostaje niesmak. Wiele razy tu przyjeżdżamy i nie potrafimy się przełamać. Gospodarze wciąż z nami wygrywają. Na pewno mamy nad czym myśleć. Krytyczny wobec swojego zespołu był także trener Sebastian Świderski. - W mojej ocenie wygrała większa chęć zwycięstwa. Mieliśmy ambicję wygrać, ale w niektórych momentach ta ambicja schodziła na drugi plan. Liczba błędów była zatrważająca. Taka, która zdarza się w niższych ligach, nie w PlusLidze. Mamy dziesięć dni do analizy, rozmów i przygotowań. Przed nami jeszcze trudny wyjazd na mecz do Hiszpanii w Pucharze CEV. Dziwię się, że po takim dobrym meczu z Cai Teruel, teraz zagraliśmy katastrofalnie.
[ad=rectangle]
Kapitan zwycięskiego AZS-u i MVP spotkania Maciej Dobrowolski miał, rzecz jasna, lepszy humor, ale daleko mu było do euforii. - Jestem dumny z tej wygranej, ale uważam, że jesteśmy w tej samej sytuacji co w poprzedniej rundzie. Wtedy wygraliśmy u siebie 3:2, a potem nam się nie udało i Politechnika Warszawska nas pokonała. Pięciosetowe spotkanie w hali Urania nie było wolne od błędów, ale zdecydowanie mogło się podobać kibicom. Sety były wyrównane i w każdej akcji walka była na styk. Kapitan Akademików zgadzał się z tą oceną. - Kibicom spotkanie chyba mogło się podobać. Mimo że jesteśmy poza półfinałami, było i dużo kibiców, i fajna siatkówka. Kędzierzynianie byli niezadowoleni z przegranego "wygranego" tie-breaka, a gospodarze mieli niedosyt, że nie skończyli meczu szybciej. - Jestem zadowolony z wyniku, ale też trochę zły. Myślałem, że uda nam się zamknąć w czterech setach po wygranej w drugim i trzecim - podsumowywał Dobrowolski.
Szkoleniowiec Indykpolu AZS Olsztyn Andrea Gardini po meczu czuł potrzebę specjalnych podziękowań. Chodziło o postawę brazylijskiego przyjmującego, który wobec kontuzji obu atakujących z przymusu wystąpił po przekątnej z rozgrywającym. - Wygraliśmy pomimo braku wielu zawodników, w tym obu atakujących. Muszę skierować specjalne podziękowania do Levi Cabrala, który jeszcze trzy dni temu był w szpitalu na oddziale chirurgicznym. A jednak wyszedł na boisko i robił wszystko, żeby pomóc zespołowi. Dla mnie ktoś taki to wspaniały gracz.
Nawiązując do nader częstych dyskusji z sędziami i przedłużających się wideoweryfikacji, Gardini podsumował: - Mecz był bardzo trudny i dziwny. Było wiele nietypowych sytuacji na boisku i sporo zamieszania. Nie była to wspaniała siatkówka. Ale wygraliśmy i to jest istotne. Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach będziemy dysponować większą liczbą zawodników, że będziemy mieli jakichś atakujących - żartował włoski szkoleniowiec. - ZAKSA jest znakomitym, silnym zespołem. Wygranie tej rywalizacji nie będzie proste. Ale na razie jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego meczu.
Rewanż w dwumeczu zostanie rozegrany w Kędzierzynie-Koźlu nie w weekend, jak w pozostałych parach, lecz dopiero we wtorek 17 marca.