Łuczniczka nie służy siatkarzom Delecty (relacja)

Czyżby Łuczniczka nie służyła zawodnikom Delecty? Na to wygląda, bowiem w niedzielę bydgoszczanie doznali kolejnej porażki na własnym parkiecie, a komplet punktów padł łupem siatkarzy z Olsztyna.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Delecta Bydgoszcz - AZS UWM Olsztyn 1:3 (25:21, 22:25, 20:25, 23:25)

Delecta: Janczak, Nowak, Cerven, Sopko, Pieczonka, Krzywiecki, Konarski, Lipiński oraz Dębiec (libero), Kozłowski.

AZS Olsztyn: Kowalczyk, Grzyb, Zagumny, Kunnari, Siezieniewski, Józefacki, Oczko oraz Andrzejewski (libero), Szymański.

MVP: Olli Kunnari

Osiem miesięcy na zwycięstwo we własnej hali czekają siatkarze Delecty. Ostatni raz bowiem bydgoszczanie na swoim parkiecie triumfowali 9 kwietnia 2008 roku, kiedy w barażach o 9.miejsce w PLS zmierzyli się z AZS-em Warszawa. Stąd też wynik niedzielnej potyczki z AZS-em Olsztyn był z góry do przewidzenia, choć początek wskazywał na to, iż gospodarze powalczą przynajmniej o jeden punkt. - Przez cały tydzień mobilizujemy się w szatni na najbliższy pojedynek. Wszystko dobrze układa się na treningach, ale w czasie samego spotkania jest już zupełnie inaczej - mówił załamany Krzysztof Janczak.

Mecz z Delectą był też szczególny dla trenera Akademików, Mariusza Sordyla. Trzy lata temu młody szkoleniowiec pobierał nauki od samego Waldemara Wspaniałego, który obecnie prowadzi ekipę z nad Brdy. Takich podtekstów w niedzielnym pojedynku było więcej. Barwy AZS-u reprezentuje między innymi Jakub Oczko, w poprzednim sezonie główny rozgrywający Delecty.

Pierwsze dwa sety były bliźniaczo podobne. O wyniku poszczególnych partii decydował głównie początek, gdyż potem obie drużyny spokojnie kontrolowały wcześniej wypracowaną przewagę. Olsztynianie nie mogli sobie poradzić z atomową zagrywką gospodarzy, a świetnie w tym elemencie spisywał się Martin Sopko, a pod siatką dobrze prezentował się też Stanisław Pieczonka. W dalszej części spotkania role się jednak odwróciły, bowiem ze środka skutecznie defensywę rywali nękali Wojciech Grzyb i Olli Kunnari.

Dzięki takiej grze podopieczni Mariusza Sordyla zwycięsko zakończyli kolejne trzy sety. Bydgoszczanie za każdym razem byli zmuszeni odrabiać kilkupunktowe straty, co kosztowało ich sporo sił. Tego zabrakło głównie w końcówce czwartej partii, kiedy po ataku Sopko było 23:22. Wówczas zawodnicy Waldemara Wspaniałego mogli mieć jeszcze nadzieję na doprowadzenie do tie-breaku, ale później zaczęli popełniać zbyt wielu błędów w ataku. Najpierw czysto zablokowany został wspomniany wcześniej Martino Sopko, a przy stanie 23:24 nieudany atak zaliczył Michał Cerven.

- Zawsze walczymy o zwycięstwo, bez względu na to, czy gramy z ZAKSĄ lub Delectą. Liga jest niesamowicie wyrównana. Dlatego przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. Nie był to przyjemny mecz do oglądania, bowiem obie drużyny popełniały zbyt wiele błędów w zagrywce i ataku. Zwłaszcza sporo piłek wylądowało na aucie - podsumował niedzielne spotkanie Paweł Zagumny.

- W pierwszym secie nie mogliśmy za bardzo prowadzić swojej gry, bowiem gospodarze dobrze spisywali się w ataku. Później już nieco odskoczyliśmy rywalom, bo praktycznie zagrożenie swoimi zagrywkami sprawiał tylko Martin Sopko, ale to było za mało, aby pokonać nasz zespół - stwierdził Wojciech Grzyb.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×