PGE Skra Bełchatów nie miała trudnej grupy, tylko mecz z Precura Antwerpia sprawił trudności mistrzom Polski. W 1/6 finału drużyna mierzyła się z Cucine Lube Banca Marche Treia, najlepszą włoską ekipą poprzedniego sezonu. Wypracowany dobry wynik na wyjeździe, okazał się kluczowy.
[ad=rectangle]
Potyczka z Sir Safety Perugia nie była łatwa, oba spotkania w wykonaniu bełchatowian nie były zbyt dobre, mimo wszystko udało się awansować do turnieju finałowego. - Na tym etapie nie ma już słabych przeciwników, bo do tego momentu jest naprawdę bardzo ciężko. Zazwyczaj odpadaliśmy w 1/3 finału, a teraz zrobiliśmy krok dalej - wyjaśnił Mariusz Wlazły.
Dla PGE Skry to historyczny moment. Żółto-czarni grali już w turniejach finałowych, ale ten w Berlinie będzie szczególnie ważny. - Przez moją kilkuletnią grę w Lidze Mistrzów, pierwszy raz awansowałem drogą sportową, aczkolwiek nie umniejsza to tym Final Four, które my organizowaliśmy. Oczywiście liczy się gra w samym finale, jedno i drugie jest dla nas ważne - podkreślił atakujący.
Najlepszy zawodnik mistrzostw świata ma już na koncie wiele tytułów, a zwycięstwo w Lidze Mistrzów jest brakującym ogniwem. - Wszystkie marzenia można spełnić. Kwestia jest tylko taka, że wiele musi złożyć się na to, by przybliżyć te marzenia - zakończył kapitan bełchatowskiej Skry.