II Liga: Metamorfoza Wilgi

Rośnie przewaga drużyn przodujących we własnych grupach i raczej Fart Kielce oraz Joker Piła powinny zakończyć fazę zasadniczą na zajmowanych obecnie pozycjach. Czarni Rząśnia wraz z MOS Wola będą musiały jeszcze powalczyć, bo zespoły będące tuż z nimi nie mają dużej straty i w przeciągu kolejki lub dwóch zmiana na pozycji lidera może mieć miejsce, co dostarczy emocji do końca rozgrywek.

Grupa I:

Pilanie mieli grać u siebie chyba najważniejszy w ostatnim czasie pojedynek z AZS Zielona Góra. Goście jako jedyni mogli teoretycznie zagrozić Jokerowi w wyścigu o pierwsze miejsce. Miejscowi w pierwszej partii zdołali przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść, niestety w drugim grała tylko jedna drużyna, która wręcz zmiotła gospodarzy. O dalszym przebiegu spotkania decydowała trzecia partia, którą to w końcu na przewagi rozstrzygnął Joker wynikiem 31:29. Później z podopiecznych Tomasza Palucha zeszło powietrze i trzy duże punkty zostały w Pile. Po raz kolejny Joker potwierdził pierwszoligowe aspirację i wydaje się, iż do końca rundy fotel lidera pozostanie w ich rękach.

Pisaliśmy już o cudach, które dzieją się pod wodzą Ryszarda Kruka . Teraz mamy kolejny, który miał miejsce w Poznaniu. Lubinianie wygrali już trzeci mecz z rzędu, tym razem robiąc to w stolicy Wielkopolski. Na pewno ta porażka zabolała zespół Damiana Lisieckiego , który przecież całkiem nieźle punktował u siebie większość z rywali. Teraz ku ich rozpaczy, widmo spadku głęboko zajrzało im w oczy, choć od początku rozgrywek poznaniacy utrzymywali się w górnej części tabeli.

Do pracy wzięli się siatkarze z Sulechowa, którzy nie dali gościom z Trzcianki nawet wyjść z dwudziestu punktów. Tym zwycięstwem miejscowi dołożyli kolejna cegiełkę do zakwalifikowania się do pierwszej czwórki, choć ich sytuacja nadal nie jest klarowna. Za to gościom nie jest za wesoło. W mijającym tygodniu zarząd postanowił rozwiązać kontrakt z Dominikiem Srogą , który nie spełnił oczekiwań. Do tego jeszcze doszła tragiczna śmierć wychowanka klubu, osiemnastoletniego Daniela Sroki , która poruszyła całe lokalne siatkarskie środowisko. MKS ma teraz nie lada problem, bo jeśli przegra w najbliższej kolejce z Poznaniem, czeka ich tylko już podobna do zeszłorocznej, batalia o utrzymanie się w lidze.

Ważne i kolejne zarazem zwycięstwo zaliczyli gracze z Sulęcina, którzy wygrali kolejny istotny dla nich pojedynek, tym razem z Wałbrzychem. W końcu Olimpia wyszła ze strefy spadkowej i nawet odskoczyła od niej już na cztery punkty, które właśnie dzielą ich od siódmego Wałbrzycha. W tej chwili zanosi się na powtórkę z historii i Victoria zajmie siódmą lokatę, która o mały włos nie skończyła się spadkiem. Na pewno trener Ignaczak szybko musi wyciągnąć wnioski z ostatnich meczy, bo jego zespół ma potencjał na środek tabeli.

Straty zaczęli odrabiać siatkarze ze Szczecina, których Zdzisław Gogol ostrzegał przed pojedynkiem z Wrześnią. Rywale mimo ostatniego miejsca w tabeli, radzą sobie całkiem przyzwoicie na wyjazdach. Potwierdzili to w drugim secie, którego rozstrzygnęli na własną korzyść. Lecz w trzech pozostałych gospodarze dzięki dobrej zagrywce nie dali już odebrać sobie zwycięstwa i trzy oczka zostały w Zachodniopomorskim.

Grupa II:

W tej grupie wszystkie zespoły grające u siebie zgodnie wygrały za trzy punkty. Czarni Wirex podejmowali Sudety, które ostatnio się rozkręciły i dokooptowały do górnej strefy, więc zapowiadały się nie lada emocje. Niestety zacięty był tylko pierwszy set, dwa pozostałe to dominacja miejscowych, którzy nad wyraz szybko rozprawili się z kontrkandydatem do awansu.

Podobnie było także w meczu w Częstochowie, gdzie gospodarze podejmowali Skrę. Goście ulegli 29:27 w pierwszej partii, w pozostałych mimo walki również ulegli. Dziwi natomiast sam wynik, bo przecież w pierwszym meczu obu zespołów, Skra wręcz zmiażdżyła częstochowian. Mimo wszystko jest to taka mała sensacja w tej kolejce, bo nadal gospodarze walczą o wydostanie się ze strefy spadkowej i chyba jako jedyni mają na to szansę.

W Sycowie oglądaliśmy przedostatniego Górnika, więc miało być szybko, łatwo i za trzy punkty. Większość z tych postulatów została spełniona, choć goście w drugiej partii dość nieoczekiwanie ograli miejscowych do szesnastu. Jednak Murdzia wraz z kolegami szybko zwarli szyki i do końca meczu kontrolowali jego przebieg.

Teoretycznie łatwo miała mieć Warta Działoszyn, która podejmowała ostatnią, choć nieobliczalną młodzież ze Spały. Jednak tym razem rutyna miejscowych wzięła górę i spotkanie zakończyło się w trzech setach. Goście są jednak spokojni, bo przecież nie mogą spać do niższej ligi, więc każda porażka będzie miała odzwierciedlenie w przyszłości kadry młodzieżowej.

Zaliczana przed sezonem do grona faworytów Bzura, w pierwszej rundzie zawodziła własnych kibiców. Drugą rundę jednak rozpoczęła mocnym akcentem, wygrywając w trzech setach z Górnikiem Radlin. Teraz miała nieco trudniejszy orzech do zgryzienia, mianowicie team z Opola. Dla beniaminka był to mecz o wszystko, bo tylko zwycięstwo dawało im szanse na dogonienie drużyn ze środka tabeli. Pierwszy set padł łupem zdesperowanych gości, lecz w kolejnych to gospodarze stanęli na wysokości i wygrali za trzy punkty. Nadal jednak gospodarze czują na sobie oddech ścigających ich częstochowian, więc muszą dalej szukać kolejnych oczek, by spokojnie zakończyć sezon. Akademicy już chyba mogą szykować się do play off o pozostanie w lidze, bo ich strata jest już raczej nie do odrobienia.

Grupa III:

Podopieczni Piotra Szulca rozegrali dobry mecz w Garwolinie. Podejmowała ich Wilga, która dramatycznie walczy o środek tabeli. Zakończyło się w tie breaku, choć niewiele zabrakło, by lider wyjechał na tarczy. Na pewno wynik tego spotkania zadowala oba zespoły, miejscowi mogą uznać punkt z liderem za cenną zdobycz, a strata tylko jednego oczka warszawiakom nie zaszkodzi.

Może mniej zaciętym było spotkanie w Olsztynie, gdzie miejscowi po raz kolejny nie dali odebrać sobie ani punktu. Choć przegranie jednej partii z przedostatnim Stoczniowcem chwały gospodarzom nie przynosi. Za to wygrana umocniła ich w górnej czwórce. Goście mimo porażki nadal są niewygodnym przeciwnikiem i walczą gdzie tylko mogą o jakąkolwiek zdobycz.

Ważne dla górnej czwórki były spotkania w Augustowie i Siedlcach, gdzie gospodarze grali z aspirującymi drużynami odpowiednio z Ostrołęki i Kozienic. Oba zespoły wygrały za trzy punkty, oddalając górną czwórkę od Pekpolu i Armatu, które teraz muszą koncentrować się by nie wypaść do strefy spadkowej.

Znana nam jest ostatnia trójka, choć trzeba zaznaczyć, że każda z tych drużyn teraz gra o wyższe rozstawienie w play off. I właśnie taki mecz mieliśmy w Warszawie, gdzie Legia w trzech setach rozbiła Czarnych. Goście jedynie w drugiej partii zagrozili gospodarzom, choć zabrakło im zimnej krwi. Na pewno nikt nie chce być ostatni i jeszcze zmiany w dole będą w najbliższych tygodniach zachodzić.

Grupa IV:

Ekipa Dariusza Daszkiewicza w poprzedniej rundzie miała słabość do drużyn z Podkarpacia, gdyż wcześniej punkty straciła z Błękitnymi oraz Resovią. Więc z niepewnością jechali do Ropczyc. Jednak nic dwa razy się nie zdarza i tym razem Fart wygrał bezapelacyjnie w trzech setach z miejscowymi. Gospodarzy czeka jeszcze kolejny pojedynek u siebie a zawita następna drużyna z czuba, Karpaty.

W poprzedniej kolejce nieudany debiut trenerski zaliczył Marek Fornal . Tym razem w końcu widać było poprawę gry u akademików z Krakowa, którzy w ważnym dla nich spotkaniu o sześć punktów, wyszli obronną ręką. Wygrana z sąsiadem w tabeli cieszy tym bardziej, że Politechnika opuściła strefę spadkową właśnie kosztem Rybnika, który nadal tkwi w głębokim kryzysie.

Karpaty włączyły chyba wyższy bieg, bo tak rozpędzoną ekipę nie sposób zatrzymać. Tym razem próbowali to uczynić podopieczni Jerzego Wietechy , niestety z miernym skutkiem. Dzięki zwycięstwu drużyna z Krosna wskoczyła na pozycję vice lidera i być może rzuci się w pogoń za kielczanami. A rzeszowianie nadal są na ostatnim miejscu, choć stratę do środka tabeli mają niewielką.

Miłą niespodziankę sprawili swoim kibicom siatkarze z Raciborza, którzy na własnym parkiecie podejmowali Czarnych. Radomianie chyba gdzieś zgubili wysoką formę w ostatnim czasie i często gubią ważne dla nich punkty. Spotkanie z Rafako było niestety kolejnym potwierdzeniem tej tezy. Miejscowi postawili stanowczy opór faworytom i grali jak równy z równym. Dodatkowo w piątej partii sprzyjało im szczęście i wygrana gospodarzy stała się faktem. Jacek Skrok miał przed tym meczem drugą lokatę, którą teraz stracił. Na pewno bardziej zadowolone jest Rafako, które odskoczyło Błękitnym, wskakując dodatkowo do czołowej czwórki. Do pełni szczęścia brakuje im wygranej w Rybniku w następnej kolejce.

Komentarze (0)