- Nie mam pojęcia, jak zdobyłem tyle punktów, szczerze mówiąc (śmiech). Na pewno jest to dobry sezon zarówno dla mnie, jak i dla całej drużyny. Nie mamy tak wyrównanego składu, jak np. Skra, w której czterech zawodników gra prawie w każdym meczu, ale ogólnie to można nimi manipulować i wprowadzać zmienników na boisko. Mamy stałą wyjściową "szóstkę", więc to nam z jednej strony pomaga, bo wspólnie wypracowujemy pewien rytm gry oraz zagrania. Z drugiej strony Mateusz, Sebastian i ja dostajemy wiele piłek w każdym starciu, co może wydawać się męczące, ale ja się z tego cieszę. Bardzo lubię grać i jeśli mam tyle okazji do zapunktowania, to staram się je jak najlepiej wykorzystywać - mówił w sobotę Murphy Troy.
[ad=rectangle]
Pomimo wielu wyskoków jakie wykonuje w każdym pojedynku, siatkarz nie narzeka na zmęczenie. Jest zadowolony ze swojego przygotowania fizycznego i jednocześnie docenia ekipę rywali, która dodatkowo bierze udział w europejskich rozgrywkach. - Nie czuję się źle, wszystko ze mną w porządku. Gramy zwykle raz w tygodniu, więc nie jest to tak męczące, jak dla bełchatowian, którzy poza PlusLigą występują również w Lidze Mistrzów, czyli co trzy lub cztery dni muszą być w pełnej gotowości i dawać z siebie sto procent na boisku.
We środę gdańszczanie rozegrają kolejne starcie półfinałowe, tym razem na terenie przeciwników. Rozmówca wierzy, że po raz kolejny na boisku będzie toczyła się wyrównana walka, aż do ostatniego gwizdka. - Musimy zrobić to samo, co robiliśmy do tej pory. Musimy walczyć! Jeśli spojrzeć na wszystkie mecze w tym sezonie, jakie rozegraliśmy ze Skrą, to tak naprawdę w każdym pojedynku wynik rozstrzygał się w końcówkach. Zawsze mieliśmy szansę na to, by przechylić szalę na swoją korzyść, czasami po prostu zabrakło szczęścia, albo może doświadczenia w grze z tak dobrą ekipą. W tym spotkaniu, w trzecim secie, też mieliśmy okazję do tego, by wygrać, ale niestety nie udało się. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że te dwie batalie, które rozegraliśmy w Bełchatowie były lepsze w naszym wykonaniu niż te, jakie zagraliśmy u siebie, nie wiem z czego to wynika. W play-offach nigdy nie wiadomo, co się stanie, także jestem dobrej myśli. Trochę odpoczniemy i zbierzemy siły do walki - zapowiada jeden z asów Andrei Anastasiego.
Atakujący jest brany pod uwagę, przez sztab amerykańskiej drużyny narodowej, jako kandydat do gry w reprezentacji. Jeszcze żadne decyzje nie zostały podjęte, ale zawodnik jest bacznie obserwowany przez szkoleniowców. - Większość informacji jakie dostajemy od sztabu, otrzymujemy jako cały zespół, czyli około 30 graczy. Trenerzy nie podjęli jeszcze ostatecznych decyzji. Musimy wszyscy się spotkać na zgrupowaniu w Stanach, zobaczyć jak gramy. Wiem, że szkoleniowcy starają się obserwować graczy, którzy występują w Europie lub Azji, pomimo tego, że jest to dla nich ciężkie, bo są w Kalifornii, więc różnice czasu potrafią dać w kość - komentuje całą sprawę najlepiej punktujący gracz PlusLigi.
Dzień po pierwszym półfinałowym spotkaniu (w niedzielę 8.03.2015 r. - przyp. red.) kibiców Lotosu Trefla Gdańsk obiegła informacja o zaręczynach siatkarza. Sam zainteresowany nie kryje radości z tego, jak układa się jego życie. - To było naprawdę wspaniałe! Moja dziewczyna przyleciała do mnie ze Stanów na 10 dni, a ja ułożyłem plan z jej mamą, która również tu była. Wszystko świetnie się zgrało w czasie. W sobotę w Bełchatowie zaliczyliśmy znakomity występ, a w niedzielę na szczęście pogoda dopisała, więc niespodzianka się udała. To był dla mnie bardzo emocjonujący i ważny weekend, jeden z najważniejszych w moim życiu - zakończył z uśmiechem Murphy Troy.