- Sobotni pojedynek był bardzo dziwny... Tak, to chyba jest najlepsza definicja tego co działo się na boisku (śmiech). Każdy kto oglądał ten mecz mógł zaobserwować lekkie zmęczenie po obu stronach siatki. Dla nas najważniejszy jest jednak fakt, że wyszliśmy z tego pojedynku zwycięsko i wyrównaliśmy stan rywalizacji. Musimy pamiętać, że wykonaliśmy dopiero jeden krok w stronę finału a potrzebujemy kolejnych dwóch by móc cieszyć się z awansu - powiedział po drugim pojedynku półfinałowym, Ferdinand Tille.
[ad=rectangle]
Spotkanie rozegrane w Ergo Arenie obfitowało w wiele efektownych akcji, jednak obie drużyny nie uniknęły słabszych momentów. Podopieczni Miguela Falaski w ostatecznym rozrachunku popełnili mniej błędów od trójmiejskich siatkarzy, dzięki czemu zwyciężyli w czterech odsłonach. - Można powiedzieć, że rywalizacja w naszej parze półfinałowej zaczyna się od nowa. W fazie play-off każde kolejne spotkanie to zupełnie inna historia: w meczu rozegranym w Bełchatowie nie zaprezentowaliśmy najlepszej formy i gdańszczanie nas wypunktowali. W sobotę nasza ekipa również nie pokazała maksimum, ale popełniliśmy mniej błędów od rywali i to zadecydowało o wyniku. Już za kilka dni czeka nas trzecia batalia z podopiecznymi trenera Anastasiego. Jeśli ponownie odnajdziemy nasz właściwy rytm gry, możemy wykonać kolejny krok w stronę finału - zapowiedział libero PGE Skry Bełchatów.
Brązowy medalista mistrzostw świata z ubiegłego roku po sobotniej potyczce nie ukrywał, że jego ekipa zaczyna odczuwać trudy długiego sezonu. - Oczywiście na tym etapie sezonu pojawiają się drobne problemy zdrowotne oraz kondycyjne poszczególnych zawodników. Każda ekipa musi się z tym zmagać. Ostatnie tygodnie są dla naszego zespołu niezwykle intensywne: rywalizujemy zarówno w PlusLidze jak i Lidze Mistrzów. Według mnie dla podnoszenia poziomu rozgrywek nie jest wskazane rozgrywanie tak dużej liczby meczów w tak krótkich odstępach czasowych. Ale nie możemy się w tym momencie skupiać na zmęczeniu. Musimy wychodzić na boisko, grać i czerpać z tego radość - skomentował 26-letni Niemiec.
Bełchatowianie przystąpili do sobotniego pojedynku przeciwko Lotosowi Treflowi Gdańsk trzy dni po wywalczaniu awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Nie ulega wątpliwości, że sukces odniesiony na europejskich parkietach uskrzydlił bełchatowian przed dalszą rywalizacją w PlusLidze. - Nie jest tajemnicą, że ciężko pogodzić ligową rywalizację oraz zmagania na boiskach Ligi Mistrzów. Kilka dni temu wywalczyliśmy po niezwykle trudnym dwumeczu przeciwko Perugii miejsce wśród uczestników Final Four, więc osiągnęliśmy jeden z założonych przez nas celów. Awans pozytywnie nas nakręcił i z większym spokojem możemy podejść do zmagań z gdańskim Lotosem - ocenił Tille.
PGE Skra Bełchatów to nie jedyna drużyna z Polski, która wystąpi w tegorocznym turnieju Final Four. Awans do najlepszej czwórki wywalczyli również siatkarze Asseco Resovii Rzeszów. Polskie ekipy zmierzą się w półfinale tych prestiżowych rozgrywek. - Skład drużyn, które zagrają w Final Four obrazuje aktualny układ sił panujący w europejskiej siatkówce. Liga włoska, która zmaga się z wieloma problemami, nie ma żadnego przedstawiciela w tym zestawieniu. Całkowicie odwrotna sytuacja jest w przypadku polskiej ekstraklasy: PlusLiga rośnie w siłę! Tak są skonstruowane przepisy, że w meczu półfinałowym zmierzymy się z rzeszowianami. O awansie do wielkiego finału zadecyduje jedna potyczka i tak naprawdę wszystko może się wydarzyć - powiedział o zbliżającym się wielkimi krokami Final Four Ligi Mistrzów, zawodnik żółto-czarnych.
Reprezentant Niemiec jest przekonany, że turniej organizowany w jego kraju będzie wielkim świętem siatkówki. - To będzie dla mnie wyjątkowe doświadczenie rozegrać tak ważny turniej w Niemczech, w hali którą bardzo dobrze znam... Chociaż z drugiej strony kibice na pewno nie będą wspierać mojej drużyny (śmiech). W Berlinie siatkówka cieszy się dużym zainteresowaniem, na każdym meczu ligowym pojawia się kilka tysięcy widzów. Jedynym minusem jest to, że Final Four nie odbędzie się w największej berlińskiej hali. Szkoda, bo zapewne mnóstwo kibiców z Polski chciałoby jeszcze zakupić bilety (śmiech). Pomimo tego jestem przekonany, że na trybunach będzie panować niesamowita atmosfera - zakończył rozmowę Ferdinand Tille.