PGE Skra Bełchatów i Lotos Trefl Gdańsk rozegrali już dwa mecze, dzieląc się zwycięstwami i triumfując na boiskach przeciwnika. Trzecia potyczka była ważna również z psychologicznego punktu widzenia, bowiem czwarte spotkanie zostało zaplanowane dopiero po Final Four w Berlinie. Z pewnością mistrzowie Polski woleliby przygotowywać się do tak ważnego wydarzenia na europejskich parkietach z myślą, że mają zaliczkę w zmaganiach plusligowych.
[ad=rectangle]
Początek środowej potyczki zdecydowanie należał do gdańszczan. Atak za atakiem kończył na skrzydle Sebastian Schwarz i to właśnie dzięki jego akcjom podopieczni Andrei Anastasiego zdołali zbudować swoją przewagę. Bełchatowianie byli bliscy wyrównania po dobrych zagrywkach Nicolasa Marechala, ale nie po raz pierwszy w tym sezonie Lotos udowodnił, że w pierwszych setach gra niemal perfekcyjnie. Szkoleniowiec gospodarzy oddelegował do gry Macieja Muzaja i pod koniec udało się zniwelować różnicę, ale seta zakończył mocny i pewny atak Wojciecha Grzyba.
Fatalnie rozpoczęli drugą odsłonę mistrzowie Polski, popełniając błąd za błędem. Lotos wciąż radził sobie perfekcyjnie w ataku i podbijał każdą piłkę, w obronach brylował Piotr Gacek. Sytuacja zrobiła się dramatyczna, gdańszczanie prowadzili pięcioma punktami. Ponownie szybko z parkietu zszedł Mariusz Wlazły, ale lepiej zaczął funkcjonować w ekipie gospodarzy środek. Gra nieco się wyrównała, podniósł się poziom, ale cały czas przeważał Lotos, nie pozwalając złapać PGE Skrze rytmu. Nieco ożywienia wniosło wejście Aleksy Brdjovicia, ale ponownie ekipa Anastasiego dociągnęła przewagę do końca.
Jeśli komuś wydawało się, że bełchatowianie nie mogą zagrać już gorzej, to zdecydowanie się pomylił. Na pierwszej przerwie technicznej gdańszczanie prowadzili już sześcioma punktami, zupełnie nie kleiła się gra gospodarzom. Miguel Falasca wpuścił w końcu na boisko Srecko Lisinaca i Wojciecha Włodarczyka, udało się zniwelować straty do dwóch oczek. Bełchatowianom brakowało lidera, a w Lotosie było ich kilku, grę na zmianę prowadzili Murphy Troy i Mateusz Mika. Chwilowe zrywy gospodarzy na nic się nie zdawały, w środę na boisku lepsi byli przyjezdni.
PGE Skra Bełchatów - Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (21:25, 21:25, 19:25)
PGE Skra: Uriarte (1), Wlazły (4), Kłos (9), Wrona (4), Conte (5), Marechal (6), Tille (libero) oraz Piechocki (libero), Brdjović, Muzaj (7), Lisinac (5), Włodarczyk.
Lotos Trefl: Falaschi (1), Troy (11), Gawryszewski (4), Grzyb (8), Schwarz (13), Mika (10), Gacek (libero) oraz Schulz, Stępień, Czunkiewicz.
Stan półfinałowej rywalizacji (do 3 zwycięstw): 2-1 dla Lotosu Trefla Gdańsk.