Po trzech triumfach nad Pałacem Bydgoszcz w czwartym spotkaniu obu drużyn ostrowiczanki musiały uznać wyższość rywalek. Do hali Łuczniczka podopieczne Dariusza Parkitnego przyjechały w zaledwie ośmioosobowym składzie. Listę nieobecnych, z powodu kontuzji, otwierała Kamila Ganszczyk. Było to zdecydowanie największe osłabienie przyjezdnych, gdyż młoda środkowa była najlepszą siatkarką KSZO Ostrowiec SA w rundzie zasadniczej Orlen Ligi.
[ad=rectangle]
Szymon Łożyński: Jak doszło do skręcenia stawu skokowego?
Kamila Ganszczyk: - Piątek 13. był pechowym dla mnie dniem. Na treningu podczas walki na siatce z Sophie Godfrey nieszczęśliwie upadłam na jej nogę, co wywołało uraz.
Trener na pomeczowej konferencji prasowej stwierdził, że jest szansa na pani występ w rewanżu. Rzeczywiście jest taka możliwość? Jak przebiega rehabilitacja?
- Mam to szczęście w nieszczęściu, że skręcenie nie jest poważne. W bardzo szybkim tempie rehabilituje się, a od środy wskoczyłam na maksymalne obroty. W piątek chciałabym już trenować, by w niedzielnym meczu powalczyć o wygraną z bydgoszczankami za trzy punkty i triumf w złotym secie.
[b]W Bydgoszczy przegrałyście 0:3. Trudno będzie odrobić straty u siebie grając
nadal w osłabionym składzie. Nie zabraknie motywacji?[/b]
- Na swoim parkiecie pokażemy się z jak najlepszej strony. To prawda, będziemy grać osłabionym składem, ale mamy tutaj dodatkowego zawodnika w postaci kibiców. Na pewno nie zawiodą i będą z całych sił dopingować nas. Motywacja u sportowców zawsze jest taka sama. Gramy po to, żeby wygrywać i to powinno być wystarczające.
Patrząc jak w wąskim gronie KSZO przyjechało do Bydgoszczy, ich grę mimo wszystko można ocenić na plus w dwóch pierwszych partiach.
- Cieszę się, że dziewczyny walczyły mimo wszystkich problemów nam towarzyszących.
Trudno było zmotywować się do walki o miejsca 5-12, kiedy tak blisko byłyście najlepszej ósemki?
- Po meczu z Impelem Wrocław pozostał niedosyt. Wygrana była w naszym zasięgu i nie mam pojęcia jak mogłyśmy przegrać te dwa sety w których pewnie prowadziłyśmy. Niestety, widocznie tak musiało być, że pozostała nam walka o miejsca 5-12. Myślę jednak że jak na beniaminka to pozycja w przedziale 5-8 byłoby naprawdę dobrym wynikiem.
Mimo braku awansu do ścisłej fazy play-off waszą grę w rundzie zasadniczej można ocenić na plus?
- Uważam że tak. Kilka meczów nam nie wyszło, ale było to wpisane w tak długi cykl rozgrywek. Co prawda nie udało się nam wygrać z najsilniejszymi zespołami, ale postawiłyśmy im opór. Jako beniaminek pierwszą ósemkę przed sezonem brałybyśmy w ciemno. Zatem bycie tuż za ósemką też świadczy o naszej nie najgorszej dyspozycji.
[b]
Pani jest jedną z wyróżniających się siatkarek na boisku. W taki obrót spraw duży wkład ma rozgrywająca [/b]Marta Wójcik?
- Bardzo dobrze gra mi się w KSZO. Moje zasługi nie są jednak odzwierciedleniem tylko mojej pracy, lecz całego zespołu. Zarówno Marta jak i reszta dziewczyn sprawia, że mogę uczyć się i rozwijać na każdym treningu i meczu. Cenne wskazówki od rozgrywającej zawsze są "w cenie". Cieszę się zatem, że mogę z nią współpracować.
Po tak dobrym sezonie mogą pojawić się propozycje z najsilniejszych klubów Orlen Ligi. Czy takowe już są?
- Sezon jeszcze trwa i na razie chce się skupić na rehabilitowaniu nogi i jak najszybszym powrocie na parkiet.
Żeńska reprezentacja czeka na nowego trenera. Widzi pani siebie oczyma wyobraźni w składzie reprezentacji?
- Uważam, że każda zawodniczka marzy by grać z orzełkiem na koszulce. Moje marzenia również tego sięgają. Bez względu na to kto będzie trenerem i kto będzie miał szczęście grać na światowych parkietach w biało-czerwonych barwach, będę z całych sił dopingować. Być może i ja będę miała okazję powalczyć kiedyś z najlepszymi.