Final Four LM w Berlinie: nieprzespana noc szkoleniowca Asseco Resovii

Do tej pory nie analizowałem szczególnie gry Zenitu Kazań, skupiałem się tylko na Skrze Bełchatów - przyznał po awansie do wielkiego finału LM, Andrzej Kowal.

Korespondencja z Berlina

No to jedno jest pewne: nieprzespana noc szkoleniowca z Rzeszowa. I nie chodzi nawet o zmianę czasu, ale o ogrom materiału przygotowanego przez skautów, który trzeba w trybie błyskawicznym ogarnąć. Rosjanie podczas swojego półfinału z Berlin Recycling Volleys nie zaprezentowali wielkiej siatkówki, ale... Spotkanie Skry z Resovią rozczarowało jeszcze bardziej. To był mecz błędów.

[ad=rectangle]

- Rzeszowianie zagrali o wiele lepiej niż my - mówił po meczu Mariusz Wlazły. Przesada. Wcale nie "wiele" lepiej, ale po prostu Resovia mimo słabszej dyspozycji w wielu elementach siatkarskiego rzemiosła potrafiła utrzymać koncentrację, ambicję oraz determinację i tym wszystkim przechylała szalę zwycięstwa na swoją stronę. W decydujących momentach. Podczas niedzielnego finału to nie wystarczy.

Nie wystarczy, bo Rosjanie mają jeden cel: złoto. Wcale tego nie ukrywają. Kiedy przed turniejem większość uczestników zapierała się rękami i nogami, aby tylko nie przyznać, że są faworytami tej rywalizacji, Władimir Alekno (trener ekipy z Kazania) stanął przed rosyjskimi dziennikarzami i bez mrugnięcia okiem wypalił: - oczywiście, że do Berlina jedziemy po triumf, nie ma innej opcji, pozostałe miejsca nas po prostu nie interesują. Pewność siebie jest po stronie Zenitu.

Rosjanie mają jednak swoje problemy. Poważne. Grę Matthewa Andersona lepiej przemilczeć, blok jest dziurawy, Zenit potrafi seriami tracić punkty. Gdyby skazywani na pożarcie siatkarze Berlin Recycling Volleys w pewnym momencie nie pękli fizycznie, wynik półfinału mógł być zaskakujący. Kosmiczny zasięg Leona czy światowy poziom Michaijłowa - to może okazać się za mało.

Za mało na Resovię, która wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności, a na dodatek Kowal ze swoimi współpracownikami znajdzie taktyczny klucz. Bo oprócz formy siatkarzy potrzebujemy geniuszu trenera, to musi być coś, co totalnie zaskoczy Rosjan, wyprowadzi ich z równowagi. Czy noc (krótsza o godzinę niż zwykle) wystarczy na znalezienie optymalnych założeń taktycznych? Potężna grupa kibiców z Rzeszowa, która dotarła do stolicy Niemiec (ale zapewne i fani z Bełchatowa, którzy w finale na 100 procent będą wspierali ze wszystkich sił Resovię) w to wierzy. Oby mieli rację. Polska siatkówka czeka na taki triumf już 37 lat.

Źródło artykułu: