Matthew Anderson: Na tę wygraną czekaliśmy 3 lata
- Wróciłem do gry, by pomóc zespołowi w wygraniu Ligi Mistrzów - mówił po meczu finałowym LM rozentuzjazmowany przyjmujący Zenita Kazań, Matthew Anderson.
Krzysztof Sędzicki
Amerykanin przyznał, że sobotnie spotkanie półfinałowe nie wyszło najlepiej, ale z finału jest w pełni zadowolony. - W pierwszym spotkaniu nie udało nam się zagrać tak, jak byśmy tego chcieli. Drugi mecz ułożył się już znacznie lepiej. Przycisnęliśmy przeciwników zagrywką, punktowaliśmy blokiem i świetnie broniliśmy. To poprowadziło nas do wygranej w finale - powiedział przyjmujący Zenita Kazań.
Osobiście Amerykanin nie jest do końca usatysfakcjonowany ze swojego występu w turnieju finałowym. Jego zdaniem, w spotkaniu półfinałowym mógłby zaprezentować się lepiej.
- Nie jestem zadowolony ze swojego występu w meczu z drużyną z Berlina. Na szczęście udało mi się wyrzucić tamto spotkanie z głowy i na finał wyszedłem już maksymalnie skoncentrowany na tym, co mam zrobić - ocenił Matthew Anderson.
To trzeci triumf drużyny z Kazania w Champions League. Ostatni raz dokonała tej sztuki trzy lata temu. Po sezonie, gdy Zenit wygrywał te rozgrywki do klubu przyszedł Anderson i - jak przyznaje - wiedział, że najważniejsze jest powtórzenie tego sukcesu.
Matthew Anderson w trzecim sezonie gry dla Zenita sięgnął w końcu po złoto Ligi Mistrzów
- Na tę wygraną czekaliśmy trzy lata. Od kilku miesięcy wszystko przygotowywane było właśnie pod te rozgrywki. Wróciłem do gry, by pomóc zespołowi w wygraniu Ligi Mistrzów. Ten cel udało się zrealizować i bardzo się z tego cieszę - podsumował zawodnik Zenita.