Bielszczanki w spotkaniach we Wrocławiu nie przypominały zespołu, który z dużą łatwością rozstrzygnął pierwszy pojedynek na swoją korzyść. Zabrakło przede wszystkim skuteczności w ataku - zawiodły liderki Heike Beier oraz Helena Horka, a zmiany dokonywane przez szkoleniowca BKS-u Aluprofu Bielsko-Biała nie przynosiły poprawy. W efekcie oba spotkania po nieco ponad godzinie kończyły się pewnymi zwycięstwami Impela Wrocław. - Impel zasłużenie wygrał rywalizację. W meczu u siebie zmusiliśmy rywalki do większej ilości błędów. Przede wszystkim zagraliśmy lepiej w ataku. We Wrocławiu tego elementu zabrakło. Ze skutecznością około 25 proc. z drużyną klasy Impela trudno mówić o podjęciu walki - przyznał Leszek Rus, trener bielszczanek.
[ad=rectangle]
Przyczyna słabej postawy BKS-u mogła leżeć w strefie mentalnej. Bielszczanki, nie stawiane w roli faworytek, po pierwszym triumfie miały sporą szansę na półfinał. Siatkarki z Podbeskidzia nie wytrzymały jednak presji związanej z otwartą drogą do walki o medale. - O dyspozycji dnia ciężko mówić, to jest drużyna zawodowa i musi profesjonalnie podejść do każdego meczu, to jest nasza praca. W pewnych momentach decydowała głowa. Widać to było szczególnie w drugim meczu, kiedy to pojawiło się ciśnienie. Wydawało się, że nie powinno go być, bo większą presję miał Impel - dostrzegał problem szkoleniowiec BKS-u.
BKS Aluprof Bielsko-Biała rozczarowany wynikiem rywalizacji. "W pewnych momentach decydowała głowa"
Zupełnie inaczej wyobrażali sobie dwa spotkania we wrocławskiej Hali Obrita zawodniczki i szkoleniowcy BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.
Źródło artykułu: