- Jest nam niezwykle przykro. Może lepiej gdybyśmy przegrały drugi mecz 0:3, niż dopiero po rozegraniu złotego seta. Być może wówczas by to, aż tak bardzo nie bolało... W rewanżu miałyśmy lepsze i gorsze momenty. W kilku elementach pewnie mogłyśmy zagrać lepiej. Szczególnie naszą zagrywką powinnyśmy sprawić rywalkom jeszcze większą krzywdę. Jednak uważam, że nie możemy się załamywać po tej porażce. Dałyśmy z siebie wszystko, zostawiłyśmy serca na parkiecie - mówiła tuż po emocjonującym finale Zuzanna Efimienko. [ad=rectangle]
Sobotni pojedynek obfitował w wiele niewiarygodnych zwrotów akcji. Sopocianki po bardzo słabym początku (4:11), zdołały uspokoić grę i zwyciężyły inauguracyjną odsłonę 26:24. W kolejnych partiach również nie brakowało walki. Atomówki wspierane przez ponad sześciotysięczną publiczność ostatecznie wygrały mecz 3:1, jednak w złotym secie uległy ekipie Dynamo Krasnodar 10:15. Najjaśniejszą postacią w drużynie zwyciężczyń Pucharu CEV była Tatiana Koszeliewa. Rosjanka zdobyła w pięciu rozegranych partiach, aż 37 punktów.
- Tatiana Koszeliewa to zupełnie inna siatkarska półka. Jej ataki zazwyczaj przechodziły nad naszym blokiem. Próbowałyśmy wszystkiego. Nasz blok wielokrotnie był ustawiony poprawnie zarówno pod względem technicznym jak i taktycznym, jednak ona łapie piłki na takim pułapie, że ciężko ją w jakikolwiek sposób zatrzymać - oceniła grę najlepszej zawodniczki meczów finałowych, środkowa PGE Atomu Trefla Sopot.
Środkowa odniosła się również w kilku zdaniach do pracy arbitrów sobotniego pojedynku: - Chyba każdy oglądający z boku spotkanie finałowe widział jak pracują sędziowie. Niewłaściwa decyzja podjęta w newralgicznym momencie meczu trochę nas wybiła z rytmu. Ale my nie chcemy teraz tego oceniać. Musimy skupiać się tylko i wyłącznie na naszej postawie. Zapewne jeszcze nie raz przyjdzie nam rozgrywać spotkanie, w którym sędziowie będą gwizdać przeciwko nam. Nasz zespół powinien lepiej zareagować na taką sytuację. Niestety w sobotę nam się to nie udało - zakończyła Efimienko.