- Trochę dziwne jest to, że przez cały sezon wydawało się, że zagramy finały ze Skrą, a jednak naszym przeciwnikiem jest drużyna z Gdańska. To jednak nie może uśpić naszej czujności. Nie możemy czuć jakiegoś rozluźnienia w związku z tym, że zmierzymy się z Gdańskiem, a nie z Bełchatowem. Lotos ma bardzo fajny i mocny zespół, nawet jeśli ich gra jest oparta o wąską grupę zawodników. Pomimo tego, że praktycznie cały sezon grają tym samym składem widać, że są w stanie pokonać i zniszczyć każdego przeciwnika - przyznał Marko Ivović na łamach serwisu plusliga.pl.
[ad=rectangle]
Podopieczni Andrzeja Kowala w ramach przygotowań do starcia finałowego, w miniony weekend rozegrali mecze sparingowe z VfB Friedrichshafen. Po porażce w pierwszym spotkaniu 1:3, w kolejnym górą byli gracze z Podkarpacia, dla których rywalizacja z niemiecką ekipą była pierwszym poważnym sprawdzianem formy na przełomie ostatnich kilkunastu dni. - W sparingu z VfB nie wyglądaliśmy jak drużyna. Może też w jakiś sposób odbiło się na nas to, że praktycznie od dwóch tygodni nie rozgrywaliśmy pojedynku o stawkę. Przez cały sezon graliśmy praktycznie co środę i sobotę, a teraz mieliśmy dwa tygodnie przerwy, więc ostatnio nie byliśmy w rytmie meczowym - stwierdził Serb.
- To bardzo dziwne i nie mogę tego za bardzo zrozumieć, ale kalendarz był znany już od początku sezonu i musimy się go po prostu trzymać. Trzeba być przygotowanym również na takie sytuacje - dodał pochodzący z Belgradu siatkarz.