Rozgrywki PlusLigi wkraczają w decydującą fazę. Na pewno nie taką końcówkę sezonu wyobrażali sobie zarówno jastrzębianie, jak i siatkarze z Bełchatowa. Obydwa zespoły marzyły o wejściu do walki o złoty medal, a brak aktualnych mistrzów Polski w finale można uznać za niespodziankę. Nagrodą pocieszenia ma być rywalizacja o brązowe krążki.
[ad=rectangle]
O krok bliżej do osiągnięcia tego celu jest PGE Skra Bełchatów, która na swoją korzyść rozstrzygnęła pierwsze starcie w hali Energia. Podopieczni Miguela Falaski oddali przeciwnikom tylko pierwszego seta, chociaż samo spotkanie miało niezwykle zacięty przebieg. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla tuż po pojedynku żałowali, że nie udało im się wykorzystać nadarzających się okazji. - Żałujemy wyniku, bo mieliśmy swoje szanse w tym meczu. Dużą odpowiedzialność za stracone punkty biorę na siebie, bo nie wykorzystałem piłek setowych - mówił tuż po meczu kapitan jastrzębskiej ekipy, Michał Łasko.
To właśnie Włoch wraz z Grzegorzem Kosokiem byli najlepszymi siatkarzami w swojej drużynie. Jednak ich zdobycze punktowe wyglądały blado w porównaniu z dwudziestoma sześcioma "oczkami" lidera bełchatowian Mariusza Wlazłego. Aktualni jeszcze mistrzowie Polski wypadli lepiej od przeciwników w każdym elemencie, a imponująco wygląda statystyka kontrataków oraz dyspozycji w polu serwisowym. Zespół z Bełchatowa wykorzystał aż trzydzieści dwie akcje po nieudanych zagraniach rywali, notując do tego jedenaście skutecznych zagrywek.
Pozytywnym akcentem w grze drużyny prowadzonej przez Roberto Piazzę był powrót do gry Zbigniewa Bartmana. Przyjmujący od grudnia zmagał się z kontuzją łokcia, a teraz powoli pomaga swojemu zespołowi w osiągnięciu ostatniego celu. To właśnie przyjęcie było największym mankamentem jastrzębian przez większość tegorocznego sezonu. Na barkach Krzysztofa Gierczyńskiego oraz Guillaume'a Quesque opierała się linia defensywna drużyny. W ostatnich spotkaniach, zawodników wspiera Bartman.
[i]
- Przestrzegałbym przed huraoptymizmem. Zbyszek wrócił do składu po długiej przerwie spowodowanej operacją stawu łokciowego. Początek miał wspaniały. Z dużą przyjemnością obserwowało się jego grę w premierowym secie sobotniego starcia jastrzębian z rzeszowianami. Później jednak fizjologia dała znać o sobie i zawodnik gasł w oczach. W jakimś stopniu jego powrót na pewno podniesie poziom drużyny, ale nie wymagajmy cudów. W walce o brązowy medal kluczowe znaczenie będzie miała jednak dyspozycja pozostałych siatkarzy Jastrzębskiego Węgla[/i] - podkreślał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Ireneusz Mazur.
Zespoły przystąpią do sobotniego pojedynku po przegranych półfinałach Pucharu Polski. W ubiegły weekend obydwie ekipy musiały uznać wyższość swoich przeciwników. PGE Skra Bełchatów przegrała z późniejszymi triumfatorami z Lotosu Trefla Gdańsk, natomiast Jastrzębski Węgiel w czterech setach przegrał z Asseco Resovią Rzeszów. Zawodnicy będą musieli jak najszybciej zapomnieć o tym turnieju, bowiem na pewno nie był on udany w ich wykonaniu. Chłodna głowa może być kluczem do zwycięstwa w Jastrzębiu-Zdroju, mając w pamięci pierwsze starcie o brąz, kiedy to o wygranej decydowały niuanse.
Mobilizacji w obu zespołach nie brakuje, bowiem każdy chciałby pozytywnie zakończyć obecny sezon. Szkoleniowiec bełchatowian w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl stwierdził, że przyczyną słabszych wyników bełchatowian nie są porażki, ale sprawy mentalne. Być może ich sobotni przeciwnicy, oprócz atutu własnej hali, będą chcieli wykorzystać również słabości. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla już po raz czwarty z rzędu walczyć będą o brązowy medal, a w przedsezonowych analizach właśnie taki scenariusz brany był przede wszystkim pod uwagę. Z kolei PGE Skra Bełchatów, po odzyskaniu w zeszłym roku mistrzowskiej korony, była stawiana w roli jednego z kandydatów do złota. Tak się jednak nie stało, ale to nie znaczy, że drużyny nie mają już o co walczyć.
Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów /sobota, 25.04.2015, godz. 14:45.