Bogdan Serwiński: Plany pokrzyżowały nam problemy zdrowotne

Siatkarki Muszynianki nie sprostały sopociankom i pozostaje im walka o brąz. Oprócz lepszej formy rywalek, na przeszkodzie do awansu stanęły choroba Pauliny Maj-Erwardt i kontuzja Sylwii Wojcieskiej.

W środę i czwartek w Muszynie odbyły się spotkania numer trzy i cztery w rywalizacji o finał Orlen Ligi. Dwukrotnie lepsze od miejscowych okazały się siatkarki PGE Atomu Trefla Sopot, które tym samym zapewniły sobie miejsce w decydujących bojach o złoto z Chemikiem Police i udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzyń.
[ad=rectangle]

W obu pojedynkach trójmiejska drużyna była zdecydowanie lepsza. Przede wszystkim przyjezdne miały w składzie Katarzynę Zaroślińską. Reprezentantka Polski w obu starciach zdobyła łącznie 53 punkty, a samą siebie przeszła w spotkaniu numer cztery, kiedy atakowała z 70-procentową skutecznością. - Słowa uznania dla atakującej rywalek. Naszym największym problemem nie była jednak jej efektywność na siatce, a problemy zdrowotne. Przede wszystkim zabrakło Sylwii Wojcieskiej, która przed kontuzją dobrze spisywała się na siatce, zwłaszcza w bloku. Z nią w składzie bylibyśmy w stanie bardziej zneutralizować ataki Katarzyny Zaroślińskiej. Dodatkowo na dzień przed meczem zachorowała Paulina Maj, co nie ułatwiło nam także gry w obronie - podkreślił Bogdan Serwiński.

Finalistki Pucharu CEV w najważniejszych momentach potrafiły uruchomić także swój inny, duży atut. Tylko w tych dwóch spotkaniach podopieczne Lorenzo Micelliego zdobyły 18 punktów bezpośrednio z zagrywki. Indywidualnie najlepsza, sześć asów serwisowych, była w tym elemencie Klaudia Kaczorowska. - Na ten element trzeba również popatrzeć w kontekście przyjęcia mojego zespołu. Przy chorobie podstawowej libero automatycznej jakość naszego odbioru spadła, co przełożyło się na niższą skuteczność w ataku - powiedział szkoleniowiec.

W najbliższą sobotę siatkarki Polskiego Cukru Muszynianki Muszyna rozpoczną walkę o brązowy medal. Ich przeciwnikiem będzie Impel Wrocław. W rundzie zasadniczej oba zespoły triumfowały na własnych parkietach. Czy te wcześniejsze starcia będą miały znaczenie? - W sferze mentalnej w jakimś stopniu na pewno tak. Patrząc jednak przez pryzmat meczów półfinałowych z sopociankami, wcześniejsze starcia w tym sezonie nie miały większego znaczenia. Faza play-off to zupełnie inna historia. Dla Impelu najniższy stopień podium będzie taką nagrodą na otarcie łez, gdyż aspiracje u naszych rywali z pewnością były większe. Natomiast dla nas brązowy krążek będzie wielkim osiągnięciem. Już samo wejście do czwórki należy ocenić jako sukces. Ambicja i odporność psychiczna - to mogą być kluczowe elementy w rywalizacji o trzecie miejsce - stwierdził rozmówca.

W Święto Pracy 1 maja rozpocznie się decydująca batalia o mistrzostwo Polski. Kto z dwójki PGE Atom Trefl Sopot - Chemik Police zdaniem jedynego polskiego trenera w najlepszej czwórce OrlenLigi ma większe szanse na okazanie się lepszym w tej rywalizacji? - Zgodnie z tradycją kibicuje zespołowi, który wygrał z nami w półfinale. Patrząc tylko przez pryzmat sportowy trudno na dzień dzisiejszy jednoznacznie wskazać faworyta. Gdyby spojrzeć na całe rozgrywki, więcej szans należałoby dać Chemikowi Police, ale już rezultat Pucharu Polski nakazywałby te oczekiwania zweryfikować. Reasumując, obu zespołom daje mniej więcej 50 procent szans na mistrzostwo Polski - zakończył swoją wypowiedź Serwiński.

Komentarze (1)
avatar
Kajetan Markus
29.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lubię Muszynianki, ale w starciu z Impelem nie mają szans. Impelki to mocna drużyna z wyrobioną marką i techniką. To nie będzie dla nich łatwy mecz.