Złoty medalista igrzysk olimpijskich z Montrealu (1976) oraz mistrz świata z Meksyku (1974) nie rozstał się na emeryturze z siatkówką. Nadal jest bacznym obserwatorem tego, co się dzieje w jego ukochanym sporcie. - Piękna ta Liga Światowa - Zbigniew Zarzycki rozpoczął rozmowę ze Sportowymi Faktami. - Nowoczesne hale wypełnione kibicami, fantastyczne show, świetne mecze.
[ad=rectangle]
Marek Bobakowski: Niektórzy twierdzą, że to tylko impreza komercyjna i nie ma się czym podniecać.
Zbigniew Zarzycki: W dzisiejszych czasach nie gra się już praktycznie meczów towarzyskich. Jest Liga Światowa. To właśnie tutaj trenerzy sprawdzają swoje pomysły, testują nowych zawodników, obserwują zespół. Mamy taki pięknie opakowany substytut sparingów. I dobrze. Mnie się taka wersja bardziej podoba.
Jak sobie radzi nowa, przebudowana polska drużyna?
Jaka nowa, jaka przebudowana?
Nie ma Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego...
... No dobra. A kto z nowych wszedł do zespołu? Tylko Mateusz Bieniek. Przecież z Michałem Kubiakiem i Bartkiem Kurkiem w 2012 roku zdobyliśmy złoto Ligi Światowej. To nie są nowe twarze.
To źle? Chciałby pan samej młodzieży w kadrze?
Nie, nie. Ja tylko chciałem pokazać, że nasza reprezentacja od wielu lat jest w światowej czołówce. Odejście po MŚ trzech podstawowych zawodników nie spowodowało zapaści. Co widać właśnie w Lidze Światowej. Bartek gra naprawdę rewelacyjnie.
Wszyscy mówią, że zrozumiał swój błąd sprzed roku, kiedy pokłócił się z Antigą i nie pojechał na MŚ. Tym samym nie ma w swojej kolekcji tytułu mistrza świata.
Nie wiem, o co dokładnie poszło przed rokiem, ale fajnie, że Bartek wrócił. Przecież on był już w wieku 19 lat jednym z najlepszych atakujących na świecie. Młodość ma jednak swoje prawa i pewnie stąd te problemy sprzed MŚ w Polsce. Może do rozumu przemówił mu jego ojciec. Adasia kiedyś trenowałem i wiem, że to bardzo poukładany facet, który ma wielki autorytet u synów. Nie zdziwiłbym się gdyby to on stał za przemianą Bartka.
Komplet zwycięstw, doskonała gra Kurka, świetny Bieniek. Start LŚ idealny? Czegoś zabrakło?
Zabrakło dwóch punktów. Bez sensu straciliśmy je w meczach z Rosją i Iranem. Znowu okazało się, że nie potrafimy dobić rywala. Gramy trochę, jak Serena Williams. Minimum dwie godziny, aby wszyscy sponsorzy mieli odpowiedni czas antenowy. Oczywiście żartuję, nie podejrzewam naszej kadry o takie działania. Fakt jest jednak taki, że Amerykanie nie stracili ani jednego punktu, my zgubiliśmy dwa "oczka".
Teraz czas na mecze właśnie w Stanach Zjednoczonych. Prawdziwy test, w którym miejscu jesteśmy?
USA nie przestaje mnie zadziwiać. Przez kilkanaście miesięcy są w cieniu wielkich, aby na rok przed igrzyskami budować wielką formę. Dla nich olimpiada od zawsze była najważniejszym turniejem docelowym. Tak jest również i teraz. Dla Antigi rzeczywiście to świetna okazja, aby sprawdzić zespół w warunkach bojowych. Z tym, że nie przesadzajmy z presją. Co się stanie, jak przywieziemy zza Oceanu zero punktów?
W sumie, nic.
Bingo. I tego się trzymajmy. Musimy przygotować optymalną formę na jesień. Byłoby super zdobyć medal mistrzostw Europy, po nieudanym turnieju z 2013 roku. To będzie jednak wstęp do Pucharu Świata. Tam trzeba wywalczyć awans do IO w Rio. Po to, aby mieć komfort w przyszłym roku i nie martwić się o przepustkę. W 2011 roku Andrea Anastasi podążył właśnie tą drogę. Zróbmy teraz to samo.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)