Nie taki diabeł straszny - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz

Zawiedzeni wychodzili z hali rzeszowscy kibice po meczu swojej drużyny z Delectą Bydgoszcz. Zamiast łatwego zwycięstwa swoich pupili, obserwowali zacięty pojedynek, a rozstrzygniecie nastąpiło dopiero po tie-breaku. Punkty zdobyte "na" Resovii są kolejnymi, które bydgoszczanie "urywają" teoretycznie lepszym.

Piotr Mamczur
Piotr Mamczur

Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz 3:2 (25:18, 31:29, 27:29, 23:25, 15:11)

Resovia: Ivan Ilić, Mikko Oivanen, Piotr Łuka, Krzysztof Gierczyński, Ihosvany Hernandez, Łukasz Perłowski, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Tomasz Kusior, Paweł Woicki, Paweł Papke, Marcin Wika, Aleksandar Mitrović

Delecta: Piotr Lipiński, Krzysztof Janczak, Stanisław Pieczonka, Michal Cerven, Marcin Nowak, Martin Sopko, Michał Dębiec (libero) oraz Dawid Konarski, Grzegorz Kokociński, Waldemar Kaczmarek

Sędziowie: Tomasz Janik i Marcin Herbik

Widzów: ok. 4000

MVP spotkania: Krzysztof Gierczyński

Pierwsze fragmenty meczu należały zdecydowanie do gospodarzy. Rzeszowianie skutecznie atakowali i przede wszystkim popisywali się skutecznymi blokami. Na ręce gospodarzy nadziewał się między innymi atakujący gości, Janczak, który jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną został zmieniony przez Konarskiego, który rozegrał świetne poprzednie spotkanie przeciwko jastrzębianom. Zmiana ta niewiele poprawił grę bydgoszczan, którzy z minuty na minute tracili coraz większy dystans do gospodarzy. Na drugiej przerwie technicznej miejscowi prowadzili 16:10 i pewnie zmierzali po zwycięstwo w inauguracyjnej partii. Do końca seta obraz gry nie uległ zmianie - gospodarze wygrali ją 25:18. Kluczem do sukcesu w tej odsłonie był skuteczny blok, na który aż ośmiokrotnie przynosił gospodarzom punkty.

Druga odsłona miała diametralnie inny przebieg od inauguracyjnej partii. Goście wyciągnęli wnioski z przegranego seta i w kolejnej odsłonie widać było inny zespół. Od początku rozgrywki trwała walka punkt za punkt. Obie drużyny ryzykowały na zagrywce czego efektem była spora ilość zepsutych serwisów, które nie najlepiej wpływały na obraz gry. W tym secie rzeszowianom nie udawało się blokować rywali tak często jak w pierwszej odsłonie. Równa gra obu zespołów doprowadziła do emocjonującej końcówki. Obie drużyny mogły rozstrzygnąć seta na swoją korzyść, ale nie potrafiły przełamać rywali. Przy stanie 28:27 piłkę na wagę wygranej miała w górze Resovia, ale wprowadzony chwile wcześniej Wika został zablokowany przez rywali. Partię zakończył Perłowski, którego zagrywka okazała się zbyt trudna dla libero Delecty – Michała Dębca.

Trzecia partia do połowy przypominała swoim przebiegiem poprzednie starcie Resovii i Delecty. Do stanu 10:10 zespoły wymieniały się ciosami. Po dwóch udanych akcjach Resovia objęła minimalne prowadzenie. Wtedy rzeszowski zespół dosłownie stanął. Przy zagrywce Lipińskiego rzeszowianie stracili pięć punktów z rzędu. Kilkupunktowa przewaga bydgoszczan utrzymywała się przez kolejne minuty meczu. Wydawało się, że gospodarzom nic i nikt nie pomoże w nawiązaniu walki z Delectą. Goście mieli już piłkę meczową, ale wtedy trener miejscowych, Ljubo Travica, wyciągnął asa z rękawa, w postaci Woickiego, przy którego serwisie rzeszowianie doprowadzili do remisu 24:24. O wyniku trzeciej odsłony zadecydował banalny błąd miejscowych – dotknięcie siatki. W tej partii rzeszowianie kilka razy podobnie tracili punkty, a to nie powinno się zdarzać drużynie aspirującej do podium PlusLigi.

Gospodarze, aby myśleć o zdobyciu kompletu punktów w meczu musieli wygrać czwartą partię. Delecta zwietrzyła jednak swoją szansę i kontynuowała dobrą grę z poprzedniego seta, sprawiając, że Resovia poczuła się zagrożona. Bojowo usposobieni goście w pierwszych akcjach czwartej partii objęli prowadzenie 9:6. Zawodnikom Delecty zdarzył się jednak przestój w dobrej grze, dzięki czemu rzeszowianie nie tylko odrobili straty, ale wyszli na czteropunktowe prowadzenie (14:10). Przewaga Resovii wydawała się być bezpieczna, ale goście nie zamierzali rezygnować ze zdobycia punktów w Rzeszowie. Z mozołem punkt po punkcie odrabiali starty, by po koniec seta wyjść na prowadzenie 19:18. Kolejne akcje to nadal dobra gra Delecty, którzy wygrali czwartego seta 25:23. Po tej partii z trybun słychać było sporo gwizdów kibiców, którzy wyrazili swoje niezadowolenie z rezultatu i gry swojej drużyny. - Trzeba znaleźć przyczynę tego, że w trzeciej i czwartej partii gramy gorzej - powiedział po meczu Ignaczak, który był niezadowolony z poczynań swojego zespołu w drugiej części spotkania.

Początek tie-breaka nie układał się się po myśli gospodarzy. Po asie serwisowym, wprowadzonego ponownie w połowie czwartego seta, Janczaka Delecta prowadziła już 5:2. Kolejne akcje to jednak koncertowa gra Resovii. Na rozegraniu pojawił się Woicki, który przyspieszył grę swojej drużyny, a także sam popisał się pojedynczym blokiem na Pieczonce. Gospodarze zdobyli sześć punktów z rzędu i objęli prowadzenie 8:5. Przewaga rzeszowian utrzymała się do końca partii, która zakończyła się zwycięstwem Asseco Resovii Rzeszów 15:11. - Cieszy nas, że udało nam się zdobyć chociaż ten jeden punkt - mówił po meczu Pieczonka, który przez kilka lat był związany z rzeszowskim klubem. - Optymizmem napawa fakt, że każdy, kto wchodzi na boisko daje z siebie wszystko i to pozwala nam zdobywać punkty - dodał przyjmujący Delecty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×