Przed rokiem reprezentacja Polski była bardzo blisko uzyskania promocji do turnieju finałowego LŚ, lecz na ostatniej prostej wyprzedzili ją Brazylijczycy. Tym razem Orły postawiły na swoim i zagrają podczas imprezy w Rio de Janeiro. - Przed jej rozpoczęciem Liga Światowa nie była dla nas jakimś wielkim celem do osiągnięcia, bo w tym roku najważniejszy jest Puchar Świata, ale zakładaliśmy, że na każde spotkanie będziemy wychodzić z myślą o tym, że chcemy je wygrać. To nas zaprowadziło do tego, że udało nam się awansować z grupy, co jest na pewno bardzo pozytywne, ponieważ w tamtym sezonie niestety nie uzyskaliśmy awansu. To jakiś krok do przodu - stwierdził przyjmujący Mika.
[ad=rectangle]
- Liga Światowa nie jest turniejem kompletnie towarzyskim i bez znaczenia. Każdy zespół co roku chciałby go wygrać, mimo, że czasami nie jest on głównym celem. Jeżeli znaleźliśmy się w finałach i w nich zagramy, to podejrzewam, że jak w przypadku fazy interkontynentalnej będziemy chcieli wygrać, a czas pokaże, gdzie skończymy - kontynuował siatkarz lotosu Trefla Gdańsk.
Po zdobyciu mistrzostwa świata w polskim zespole doszło do kilku zmian personalnych, ponieważ odeszli Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny, Michał Winiarski i Krzysztof Ignaczak, ale poziom prezentowany przed kadrę Polski nie uległ obniżeniu. - Na pewno gramy trochę inaczej niż graliśmy w tamtym roku, ale zmiany są niewielkie. Nie mam tutaj na myśli już nawet poziomu prezentowanego przez chłopaków, którzy odeszli, a poziomu sportowego tych chłopaków, którzy dołączyli teraz, ale po prostu charakterystyki indywidualne na niektórych pozycjach tych zastępców są nieco inne i przez to zmienia się troszeczkę system gry - zakomunikował na zakończenie Mateusz Mika.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)