Krzysztof Wierzbowski: Obronienie Pucharu Polski było dla nas dużym wyzwaniem

Szerokim echem odbiła się porażka siatkarzy Domexu Tytan AZS Częstochowa z Pamapolem Siatkarz Wieluń w 1/8 finału siatkarskiego Pucharu Polski. Wiceliderzy I ligi pokazali, bowiem klasę i chwilami obnażali wszystkie braki w zespole Radosława Panasa. Wynik 0:3 na korzyść podopiecznych Damiana Dacewicza mówi sam za siebie i sprawia, że w kontekście rewanżu w Wieluniu, obrońcy Pucharu Polski jedną nogą są już praktycznie za burtą rozgrywek.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Częstochowianie nie potrafili jednoznacznie wskazać przyczyn porażki. Zdaniem Krzysztofa Wierzbowskiego, który jako jedyny zdecydował się porozmawiać z przedstawicielami mediów, jego zespół lekko zlekceważył rywala, co przyniosło swoje brzemienne w skutkach efekty. - Ciężko powiedzieć, co się stało. Każdy chyba myślał, że ten mecz będzie troszkę łatwiejszy. Okazało się inaczej. Zawodnicy z Wielunia zagrali bardzo dobry mecz, praktycznie w każdej akcji obijali nasz blok, jak chcieli i tylko im pogratulować - mówił młody przyjmujący.

Po serii czterech zwycięstw zarówno w PlusLidze, jak i Lidze Mistrzów, w ostatnim czasie częstochowianie złapali wyraźną zadyszkę. Pierwszym jej symptomem była druzgocąca porażka w Warszawie, gdzie wicemistrzowie Polski nie mieli nic do powiedzenia. Wydawało się, że przełomem był pojedynek z ekipą z Bełchatowa, w którym "Akademicy" urwali punkt mistrzom Polski, jednak gra wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Czarę goryczy przelało jednak środowe spotkanie. Z pewnością porażka z wydawałoby się słabszym rywalem może niepokoić częstochowskich fanów w kontekście kolejnych arcytrudnych spotkań, które czekają podopiecznych Radosława Panasa. - Przed nami bardzo ciężki okres. Cały styczeń będzie dla nas trudny, praktycznie początek lutego także. Myślę, że musimy się przede wszystkim na treningach wziąć ostro do pracy, bo może z tego to wszystko wynika. Miejmy nadzieję, że już od meczu z Treflem będziemy grać dużo lepiej i wygramy to spotkanie - stwierdza Wierzbowski.

Wysoka porażka z wieluńskim zespołem praktycznie pogrzebała szansę "Akademików" na awans do kolejnej rundy i tym samym walkę o obronę Pucharu Polski wywalczonego przed rokiem w Poznaniu. Częstochowianie mają jeszcze co prawda w zanadrzu rewanż na parkiecie rywala, jednak z taką grą trudno oczekiwać cudu i szansę na awans są czysto iluzoryczne. - Na pewno tak. Zakładaliśmy sobie przed sezonem, że w każdym meczu będziemy chcieli pokazać, jak najlepszą siatkówkę. Obronienie Pucharu Polski było dla nas dużym wyzwaniem. Oczywiście każdy w podświadomości myślał, że uda się to zrobić. Już pierwszy mecz, który rozegraliśmy w tym pucharze pokazał jednak, że będzie to bardzo ciężkie. Będziemy na pewno walczyć w Wieluniu, żebyśmy zagrali lepiej i żeby wynik brzmiał 3:0 dla nas, a co będzie zobaczymy - dodaje 20- letni gracz.

W przekroju całego spotkania "Akademicy" byli tylko tłem dla znakomicie poczynających sobie siatkarzy Damiana Dacewicza. Niektórzy kibice przebąkiwali nawet, że częstochowianie celowo odpuścili sobie występy w Pucharze Polski na rzecz rozgrywek ligowych i gry w Lidze Mistrzów. Na przestrzeni kilku dni od spotkania z bełchatowską Skrą, forma częstochowian posypała się, jak domek z kart. Zdaniem Wierzbowskiego, taki stan rzeczy wynikał z klasy przeciwnika. - Może wynikało to z tego, że Skra to troszeczkę inny przeciwnik i po każdej akcji bardziej się cieszyliśmy, schodziliśmy wszyscy do środka i potrafiliśmy nawiązać walkę. Oczywiście, były także dwa sety, w którym nic nie graliśmy, a w tym meczu praktycznie cały czas gra nam się nie układała. Te sety były bardzo podobne - zakończył "Wierzba".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×