W porównaniu do poprzednich pojedynków, Biało-Czerwoni przystąpili do meczu w Parnawie bez Damiana Wojtaszka, który nie przyleciał z drużyną do Estonii. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Adam Kowalski. Poza meczową dwunastką po raz kolejny znalazł się środkowy Mariusz Marcyniak.
[ad=rectangle]
Zarówno Polacy, jak i Estończycy w tej edycji Ligi Europejskiej nie przegrali jeszcze pojedynku, jednak to podopieczni Andrzeja Kowala stawiani byli w roli faworytów dwumeczu z gospodarzami. Początek spotkania należał do reprezentantów Polski, którzy od początku narzucili swój styl gry, nie pozwalając przeciwnikom na rozwiniecie skrzydeł (2:5).
Jednak po kilku nieudanych akcjach, Estończycy powrócili do dobrej dyspozycji w polu serwisowym. Sporo problemów polskim przyjmującym sprawił środkowy Ardo Kreek. Z akcji na akcję drużyna prowadzona przez Gheorghe Cretu przejmowała inicjatywę na boisku, wypracowując sobie czteropunktową przewagę podczas drugiej przerwy technicznej. W końcówce obraz gry nie uległ zmianie, a kadra Estonii pewnie triumfowała 25:17.
Reprezentacja Polski niezwykle zmobilizowana przystąpiła do drugiego seta. W oczy rzucały się przede wszystkim mocne ataki Szymona Romacia, który starał się poderwać zespół do walki. Estończycy również nie mieli zamiaru wypuścić swojej szansy z rąk. Znakomite zagrywki ponownie sprawiły sporo problemów w polskiej drużynie (14:13).
Trener Andrzej Kowal rotował składem, wprowadzając na boisko między innymi Grzegorza Pająka. Estońska drużyna była jednak nie do zatrzymania. Na skrzydle znakomicie spisywał się nowy siatkarz Cuprum Lubin - Robert Täht. Zawodnik wraz z Ardo Kreekiem stanowili o sile gospodarzy we wszystkich elementach. Biało-Czerwoni starali się odrabiać punkty, ale strata do przeciwników była zbyt duża. Drugą odsłonę zakończył przyjmujący Oliver Venno (25:19).
Trzecią odsłonę Polacy rozpoczęli z Wojciechem Włodarczykiem w składzie. Siatkarz poprawił przyjęcie w szeregach Biało-Czerwonych, dzięki czemu Michał Kędzierski miał łatwiejsze zadanie, rozgrywając piłki do swoich kolegów. Podopieczni Andrzeja Kowala popełniali jednak proste błędy, co skrupulatnie wykorzystywali Estończycy (9:6).
Gospodarze nie zwalniali ręki w polu serwisowym, co od razu przekładało się na wynik piątkowego meczu (16:12). Reprezentacja Polski próbowała nadrabiać braki w innych elementach, ale to właśnie zagrywka była jednym z kluczy do zwycięstwa w tym pojedynku. Drużyna z Estonii, wspierana przez swoją publiczność, zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, wygrywając 25:18.
Estonia - Polska 3:0 (25:17, 25:19, 25:18)
Estonia: Toobal K (6), Kreek (9), Juhkami (14), Täht (10), Venno (15), Aganits (1), Rikberg (libero)
Polska: Romać (4), Dryja (3), Nowakowski (5), Kędzierski (1), Buchowski (3), Bednorz (13), Kowalski (libero) oraz Ferens, Pająk, Włodarczyk (4).
#dziejesiewsporcie: Piękny lob bramkarza. Niestety, to gol samobójczy
Źródło: sport.wp.pl
Gdzie nasza siała rażenia w ataku???
Brak Filipa bard Czytaj całość