Trener podkreśla, że Francja to zespół, który gra bardzo dobrze. Rywale pokazali, że są drużyną na wysokim poziomie. - Samo ich wejście do elity to już był wielki sukces. A jednak okazali się dojrzałym zespołem potrafiącym grać w siatkówkę. Mają gwiazdy grające w największych światowych ligach na świecie. Finał dla Francji w jakimś sensie jest niespodziewany, ale tylko w "jakimś sensie" - podkreśla 359-krotny reprezentant naszego kraju.
[ad=rectangle]
Co zaważyło na przegranej Biało-Czerwonych? Okazuje się, że niewiele. Sobotnie starcie było meczem walki, w którym, jak podkreśla Bosek, najważniejsze były dwa, może trzy błędy. - To co mogliśmy zmienić to więcej próbować odmienić losy meczu zagrywką. Może nie na zasadzie podejmowania większego ryzyka, ale samej taktyki. W tym starciu na najwyższym poziomie, decydowały jednak niuanse. Spodziewaliśmy się, że Francuzi zagrają dobrze, bo są na fali. Pierwsze dwa sety przegraliśmy do 23, więc nie możemy mówić o porażce, ale o wielkim, zaciętym meczu. Nie mamy czego żałować. Bardziej można żałować poprzedniego spotkania, gdzie pozwoliliśmy odbudować się Serbii, którą mieliśmy już na widelcu - zaznacza były trener kadry.
Bosek zauważa, że sam skład finału udowadnia, że dzisiaj nie ma pewnych faworytów. W szóstce Ligi Światowej każdy z każdym może wygrać. Nie sprawdza się już nawet przysłowie "jeśli nie chcesz zwyciężyć 3:0, przegrasz 2:3".
W niedzielę spotkanie z USA. Czy podopieczni Stephana Antigi wywalczą brązowy medal? - To będzie trudny mecz. USA zawsze było dla nas ciężkim przeciwnikiem. Ponadto, nasz zespół jest zmęczony. Siatkarze zapowiadali jednak, że się nie poddadzą. Miejmy więc nadzieję, że w niedzielę będziemy cieszyć się ze zwycięstwa - kończy Bosek.
LŚ: Francja - Polska. Zobacz kluczowe punkty
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)