Na turnieju finałowym World Grand Prix w Lublinie nie mogło zabraknąć wyjątkowego gościa w osobie Agaty Sawickiej, srebrnej medalistki tegorocznych Igrzysk Europejskich. Podczas spotkania Polek z Portoryko po żywiołowo kibicującej "Kulce" absolutnie nie było widać żadnej dolegliwości fizycznej. Jak zdradziła libero w rozmowie z naszym portalem, proces powrotu do zdrowia po zerwaniu przednich więzadeł krzyżowych w kolanie przebiega lepiej, niż się spodziewano. - Wszystko idzie po mojej myśli. Jestem miesiąc po operacji i póki co na tym etapie rehabilitacji wszystko wygląda bardzo dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że teraz najważniejsza jest cierpliwość i nie mogę niczego przyspieszać na siłę, by wrócić za wszelką cenę. Póki co, najważniejsza jest regeneracja i powolne dochodzenie do siebie. Optymalną formę przewiduję na grudzień lub styczeń - stwierdziła z uśmiechem reprezentantka Polski.
[ad=rectangle]
Koleżanki Sawickiej z Biało-Czerwonej kadry po raz pierwszy od 2010 roku pokonały zespół Portoryko i dzięki temu awansowały do finału drugiej dywizji WGP, tym samym poprawiając wynik z ubiegłorocznej edycji tej imprezy. - To z pewnością było ważne zwycięstwo, tym bardziej trzeba w te dziewczyny uwierzyć. To naprawdę są dobre siatkarki i musimy je wspierać ze wszystkich sił, choć nie w każdym turnieju będą pełniły rolę faworytek. Wiara w sukces tej kadry jest ważna, i to z każdej strony: naszej, kibiców oraz mediów. Wiem, jak to wszystko wygląda od środka, że każdej z nas bardzo zależy i wszystkie ciężko pracujemy, by przyszły wyniki - przekonywała libero.
W wypowiedziach podopiecznych Jacka Nawrockiego co chwila pojawiała się "pewność siebie", wyrażenie dotąd nieczęsto kojarzone z postawą kobiecej reprezentacji siatkarskiej. Wygląda na to, że medal zdobyty na Igrzyskach Europejskich pozwolił polskim zawodniczkom uwierzyć w swoje możliwości. - Długo by o tym opowiadać, to jest naprawdę obszerny temat. Wszystko zaczęło się od zmiany trenera, który wniósł do zespołu pozytywne nastawienie. Nigdy w życiu nie byłam w kadrze, w której panowała taka atmosfera jak w Baku. To był zdecydowanie najlepszy wyjazd w mojej reprezentacyjnej karierze. Byłyśmy pełne energii i zapału do pracy, każdy trening został wykorzystany w stu procentach! Tym bardziej żałuję, że nie mogę pomóc swoim koleżankom w tych zawodach, ale jestem szczęśliwa, że mogłam choć przez chwilę być w tej drużynie. Są w niej siatkarki, które naprawdę chcą grać w reprezentacji - podkreśliła zawodniczka Impela Wrocław.
Lubelskie zawody nie zakończyły się zwycięstwem polskiej kadry narodowej, co rozczarowało wielu kibiców rozochoconym udanym spotkaniem półfinałowym. Agata Sawicka przypomniała, że wielu fanów wciąż oczekuje z rozrzewnieniem powrotu czasów, gdy w Europie rządziły Złotka, a to nie jest właściwe podejście. - To jest tylko sport, w którym wydarzyć może się wszystko. Mimo to wierzę w mój zespół i mam nadzieję, że dzięki niemu w końcu przestaniemy myśleć o Złotkach sprzed kilkunastu lat. Już dawno powinniśmy o tym zapomnieć! Wciąż zdarzają się ludzie, którzy określają nas tym mianem, a przecież to już są właściwie Sreberka z Baku: młode, perspektywiczne dziewczyny, którym wszyscy powinniśmy udzielić kredytu zaufania - podkreśliła.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)