Ekipa Oranje w lubelskim Final Four II dywizji World Grand Prix nie dała rywalkom najmniejszym szans. Najpierw w półfinale w trzech setach odprawiła Czeszki, by w wielkim finale turnieju zdeklasować Biało-Czerwone. Polki w meczu z Holandią zdobyły zresztą sześć punktów mniej niż dzień wcześniej nasze południowe sąsiadki. Zespół Giovanniego Guidettiego awans do elity WGP wywalczył więc w imponującym stylu.
[ad=rectangle]
- W finale w naszym zespole bardzo dobrze funkcjonował blok i gra w obronie. Widziałyśmy na wideo, jak gra polski zespół. Zdawałyśmy sobie sprawę, że rywalki mają świetną rozgrywającą, która jest w stanie umiejętnie kierować swoim zespołem. Przygotowałyśmy się jednak naprawdę dobrze. Wiele piłek blokowałyśmy, inne spowalniałyśmy, tak, by nasze koleżanki mogły je podbić. Byłyśmy po prostu w stanie kontrolować wydarzenia na boisku i grę przeciwnika - wyjaśniła w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Robin De Kruijf.
Holenderki po zmianie trenera próbują odbudowywać swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Pierwszy oficjalny start w tym roku zupełnie im jednak nie wyszedł, ponieważ na Igrzyskach Europejskich w Baku Pomarańczowe odpadły już w ćwierćfinale, podczas gdy liczyły na dużo więcej, zwłaszcza że w fazie grupowej turnieju radziły sobie naprawdę dobrze. Czas wydaje się być jednak sprzymierzeńcem budowanego od nowa zespołu.
- Występ w Baku był dla nas wielkim rozczarowaniem, bo wyznaczyłyśmy sobie tam ambitny cel, ale nie byłyśmy jeszcze na tyle dobre, żeby go osiągnąć. Zanim ruszyłyśmy do Azerbejdżanu, miałyśmy za sobą ledwie pięć czy sześć tygodni wspólnej pracy z Giovannim. Teraz jesteśmy razem już trzy miesiące. Znamy się dużo lepiej. Wiemy czego trener od nas oczekuje, on wie jak nami zarządzać. Ćwiczymy bardzo dużo, codziennie mamy ciężkie zajęcia i z dnia nadzień robimy postępy - podkreśliła wciąż młoda i utalentowana środkowa.
W Lublinie postępy widać było gołym okiem. Holenderki pewnie wywalczyły awans do pierwszej dywizji, czym powetowały sobie nieudany występ w minionym roku w Koszalinie, gdzie po bardzo emocjonującym widowisku przegrały decydującą batalię o elitę. - Czuję, że zasłużyłyśmy na to zwycięstwo i awans do pierwszej dywizji. W zeszłym roku też byliśmy w Polsce, w finałowym meczu grałyśmy z Belgijkami i bardzo przeżyłyśmy tamtejszą porażkę. Dlatego tym bardziej jestem dumna z tego, że nasz zespół wygrał zmagania w Lublinie - zaznaczyła zawodniczka VakifBanku Stambuł.
Teraz podopieczne Guidettiego czeka jeszcze trudniejsze wyzwanie. Na przełomie września i października w Holandii i Belgii rozegrane zostaną mistrzostwa Europy w piłce siatkowej kobiet. Presja oczekiwań przed własną publicznością będzie na pewno olbrzymia, a i głód sukcesów zespołu niewątpliwie jest duży. Już pierwsza faza turnieju powinna zweryfikować obecne możliwości Pomarańczowych, gdyż w grupie zmierzą się one z Włochami, Słowenią i... Polską.
- Przed własną publicznością chcemy zaprezentować się jak najlepiej. Cieszy w kontekście mistrzostw Europy, że w finale II dywizji Word Grand Prix poradziłyśmy sobie z grą pod presją i pokazaliśmy bardzo dobrą siatkówkę. Wszyscy podkreślali przed turniejem, że jesteśmy faworytkami, dlatego ważne, że udało nam się to potwierdzić nie tylko wynikiem, ale też grą na wysokim poziomie. Drużyna zrobiła kolejny ważny krok do przodu - stwierdziła nasza rozmówczyni. - Teraz na pewno czeka nas kilka dni przerwy, a później rozpoczynamy przygotowania do mistrzostw Europy, w ramach których lecimy do Brazylii rozegrać kilka ciekawych spotkań - dodała.
De Kruif życzyłaby sobie, żeby w turnieju w jej ojczyźnie kibice bawili się tak znakomicie jak fani, którzy w miniony weekend dopingowali Polki i pozostałe drużyny w Lublinie. - Atmosfera w hali Globus była niesamowita. Śpiewanie hymnu przez całą widownię to marzenie, która chciałabym, żeby ziściło się w naszej ojczyźnie. Piękna sprawa. Pierwszego dnia po przyjeździe do Lublina miałyśmy też okazję zobaczyć miasto, które okazało się być bardzo ładne. Spędziłam ten weekend bardzo przyjemnie i oczywiście do domu wracam z samymi przyjemnymi wspomnieniami - sportowymi i nie tylko - zakończyła reprezentantka Holandii.