Żeńska reprezentacja naszych południowych sąsiadów w miniony weekend wywalczyła trzecie miejsce w turnieju finałowym zaplecza elity WGP w lubelskiej hali Globus. Miała w tym swój udział Pavla Vincourova, zaledwie 22-letnia reżyserka gry kadry prowadzonej przez Carlo Parisiego. W przyszłym sezonie polscy kibice będą mieli okazję lepiej poznać nadzieję czeskiej siatkówki (najlepszą rozgrywającą tegorocznej edycji Pucharu Jelcyna), która latem wzmocniła ekipą Budowlanych Łódź.
[ad=rectangle]
Marcin Olczyk: Co było kluczem do zwycięstwa z zawsze groźną i nieobliczalną reprezentacją Portoryko?
Pavla Vincourová: Zwłaszcza od trzeciego seta grałyśmy jako drużyna, wszystkie razem. Pokazałyśmy, że naszą siłą jest zespołowość, że nie mamy jednej liderki, tylko wspólnie dążymy do celu i potrafimy razem wygrać. Myślę, że to pozwoliło nam pokonać zespół Karaibów.
Po drugim secie trudno jednak było spodziewać się waszego zwycięstwa w meczu o 3. miejsce II dywizji World Grand Prix. Rozpędzony rywal rozbił was wtedy aż 25:12!
- Taka jest kobieca siatkówka. Nie wiadomo co się wydarzy w kolejnej akcji czy następnym secie, więc może zdarzyć się i tak słaby okres gry, jak w naszym przypadku w drugiej partii.
Pani akurat w końcówce tej felernej drugiej partii zaliczyła bardzo dobrą zmianę i od momentu pojawienia się pani na parkiecie reprezentacja Czech stopniowo odzyskiwała swój rytm.
- Miałam nadzieję, że uda mi się pomóc. Temu służą zmiany. Wchodząc na boisko zawodnik musi wierzyć, że może odmienić losy meczu. Cieszę się, że w niedzielę po moim wejściu gra całej reprezentacji uległa poprawie. Innego dnia to któraś z moich koleżanek może pojawić się na placu gry i pociągnąć zespół. Nie ma znaczenia kto to zrobi, ważny jest efekt końcowy.
Wasz zespół robi olbrzymie postępy. W zeszłym roku wygrałyście zmagania w trzeciej dywizji WGP. W tym roku w drugiej awansowałyście od razu do Final Four. Czy wywalczony w Lublinie brąz odbieracie jako sukces?
- Oczywiście trzecie miejsce bardzo nas cieszy. Jesteśmy niezwykle młodym zespołem i staramy się konsekwentnie iść do przodu. Każdy mecz jest dla nas ważny i każdy pomaga stawać się lepszą drużyną. Mamy nadzieję, że dalej też tak będzie.
Czułyście wsparcie kibiców? Jak podobał się pani doping w hali Globus?
Atmosfera w Lublinie była niesamowita, ale wiedziałyśmy o tym już przyjeżdżając do Polski. Ci ludzie kochają siatkówkę. Wydaje mi się, zresztą że to ulubiony sport w waszym kraju. Dlatego byłyśmy mocno podekscytowane, że będziemy grać w Polsce i wszystko podczas tego Final Four bardzo nam się podobało.
Czyli przyjazd do Lublina nie był podróżą w nieznane?
Wiedziałam doskonale jak w Polsce traktowana jest siatkówka. Oglądałam zeszłoroczne mistrzostwa świata mężczyzn i byłam zachwycona tym, co zobaczyłam. Byłam pewna, że w przypadku żeńskiej siatkówki atmosfera jest podobna i mój pobyt w Lublinie mnie w tym tylko utwierdził.
Faktycznie musi się pani siatkarska Polska podobać, skoro w przyszłym sezonie zagra pani w naszej lidze. Jak to się stało, że Pavla Vincourova trafiła do Budowlanych Łódź?
Dostałam propozycję i pomyślałam: czemu nie? Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Łódź jest blisko mojego domu, co też miało dla mnie spore znaczenie. Już nie mogę doczekać się sezonu ligowego!
Czy ma pani konkretne oczekiwania względem gry w Orlen Lidze?
Mam nadzieję, że stworzymy ciekawy zespół i będziemy w stanie rozegrać dobry sezon. Wierzę, że z meczu na mecz będziemy coraz lepsze i napsujemy sporo krwi faworytom.
W Lublinie rozmawiał Marcin Olczyk