Wojciech Ferens: Medal łagodzi każdy ból, skurcz i zmęczenie

Zdaniem przyjmującego drugiej reprezentacji Polski, zajęcie przez Biało-Czerwonych 3. miejsca w Lidze Europejskiej powinno być odbierane w kategorii sukcesu.

Biorąc pod uwagę przysłowie "jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz", siatkarze Polski B mają prawo być zadowoleni po zakończeniu kadrowego sezonu w 2015 roku. W swoim ostatnim występie, w meczu o brązowy medal Ligi Europejskiej, udało im się zwyciężyć 3:0 i tym samym przełamać estońską klątwę. W przypadku Biało-Czerwonych sprawdziło się przy okazji również powiedzenie "do trzech razy sztuka", ponieważ w fazie grupowej ulegli oni w Parnawie Estończykom 0:3 i 1:3.
[ad=rectangle]
- W spotkaniu o 3. miejsce chyba każdy z nas zanotował jeden z najlepszych występów w całej edycji. Nie było po naszej stronie słabych punktów, zagraliśmy bardzo zespołowo. Wspieraliśmy się w zasadzie w każdej sytuacji i to przyniosło zamierzony efekt. Mecze z Parnawy najchętniej bym zapomniał, ale liczy się to, co jest teraz. Przed rozpoczęciem spotkania w Wałbrzychu trener Andrzej Kowal powiedział do nas, że wszyscy zapamiętają nas właśnie z tego, jakim wynikiem zakończymy potyczkę z Estonią. Biorąc pod uwagę poziom uczestników turnieju finałowego Ligi Europejskiej, wydaje mi się, że zajęcie 3. pozycji jest naszym sukcesem - wyjaśnił Wojciech Ferens.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w pojedynku o "brąz", popularnemu "Ferowi" i kilku jego kolegom, uczestnikom Igrzysk Europejskich w Baku, w oczy realnie zajrzało widmo zanotowania "powtórki z rozrywki". Chodziło mianowicie o możliwość ponownego ukończenia zmagań na, najbardziej niewdzięcznej dla każdego sportowca, 4. lokacie. 24-letni gracz przyznał jednak, że poszczególnym zawodnikom udało się znaleźć odpowiedni konsensus pomiędzy wysoką motywacją a zachowaniem zimnej krwi w boiskowych sytuacjach.

- Na pewno w naszych poczynaniach widoczny był spokój, co przyniosło naprawdę wymierny efekt. Natomiast gdzieś w środku chyba każdy z nas chciał sobie w jakiś sposób wynagrodzić ciężką pracę, którą wykonaliśmy przez wakacje. Moim zdaniem to był najbardziej motywujący czynnik. Medal łagodzi bowiem każdy ból, skurcz i zmęczenie. Krążek odebraliśmy z uśmiechami na twarzy - dodał polski przyjmujący.

Wojciech Ferens nieczęsto miał okazję do manifestowania swojej radości bezpośrednio na boisku
Wojciech Ferens nieczęsto miał okazję do manifestowania swojej radości bezpośrednio na boisku

Ferens przepracował z kadrą całe lato, lecz mimo to właściwie nie doczekał się ani jednej szansy do zaprezentowania swoich możliwości na dłuższym dystansie. Właściwie ciągle był dopiero czwartym przyjmującym w talii Kowala. - Na pewno dawałem z siebie maksimum, nie odpuszczałem na żadnym treningu. Okazji do gry miałem mało, ale nie zawsze wszystko leżało w moich rękach. Bardziej chodziło o wizję naszego trenera. Drużyna zajęła 3. miejsce i z tego będziemy rozliczani - przyznał.

- Jeżeli chodzi o mnie, cieszę się, że udało się przepracować cały okres bez żadnego urazu. W moim wieku na pewno zawsze lepiej jest coś robić niż zbyt długo odpoczywać. Jeszcze chyba mogę uważać się za zawodnika młodego, dlatego wakacyjna praca z rówieśnikami oraz z lepszymi zawodnikami zawsze jest wskazana. Na pewno zaliczam więc cały ten okres na plus i cieszę się, że krążek zawisł na mojej szyi. Nieważne, czy wywalczyłem go w meczach, czy na treningu. Wydaje mi się, iż każdy gracz był tak samo ważny i bez każdego byłoby na pewno trudno osiągnąć sukces - podsumował Ferens.

Nowego siatkarza BKS-u Bydgoszcz czekają teraz dwa tygodnie odpoczynku. Wraz z początkiem września rozpocznie on już z bydgoską ekipą przygotowania do sezonu 2015/2016.

Komentarze (0)