Delecta Bydgoszcz – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (18:25, 29:27, 25:23, 21:25, 15:11)
Delecta: Piotr Lipiński, Dawid Konarski, Stanisław Pieczonka, Michal Cerven, Marcin Nowak, Martin Sopko, Michał Dębiec (libero) oraz Grzegorz Kokociński, Waldemar Kaczmarek.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Michał Masny, Jakub Novotny, Robert Szczerbaniuk, Sławomir Szczygieł, Terence Martin, Michał Ruciak, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Dominik Witczak, Kamil Kacprzak.
Sędziowie: Robert Dworak i Andrzej Lemek.
MVP Spotkania: Martin Sopko.
Były selekcjoner reprezentacji Polski tchnął niesamowitego ducha w swoich zawodników. Jeszcze kilka miesięcy temu "Chemicy" z dorobkiem zaledwie jednego punktu zamykali ligową tabelę. Wówczas po porażce w fatalnym stylu z Jadarem Radom zespół przejął Waldemar Wspaniały i nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki bydgoszczanie stali się postrachem faworytów.
Początek poniedziałkowego starcia należał jednak do przyjezdnych. Goście znakomicie wykorzystali w ataku Jakuba Novotnego oraz Michała Ruciaka, dzięki czemu po w miarę wyrównanym początku szybko objęli kilkupunktową przewagę. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha skutecznie wykorzystali dziurę w bloku gospodarzy, a także brak na parkiecie Krzysztofa Janczaka, którego niezbyt udanie zastąpił Stanisław Pieczonka.
Następne dwa sety były bardzo wyrównane. Właściwie żadna ze stron nie mogła wypracować większej przewagi, bowiem rywale szybko odrabiali minimalną stratę. Jednak najbardziej zacięty przebieg miała partia druga, w której rywalizacja toczyła się blisko 40 minut. Od stanu 20:20 prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, a po ataku Szczygła (26:27) wydawało się, iż bliżej zwycięstwa będą goście. Można było jednak liczyć na szybkę ripostę gospodarzy. Nieudany atak Novotnego oraz blok na Ruciaku sprawił, iż druga odsłona zakończyła się triumfem graczy Waldemara Wspaniałego.
Gospodarzom nie dane jednak było świętować zwycięstwa za trzy punkty. Kędzierzynianie doprowadzili do tie-breaku po udanej końcówce czwartego seta, w którym znów z dobrej strony pokazał się Ruciak. Jednak w decydującej partii goście już nic nie mogli poradzić na atomowe zagrywki Martina Sopko. Słowak od stanu 1:1 zdobył aż cztery punkty (4:1), a grający z ogromną uwagą i koncentracją bydgoszczanie nie pozwolili podopiecznym Krzysztofa Stelmacha na szybkie odrobienie strat. Jeszcze po dwóch atakach Novotnego było 12:10, ale silna zagrywka Cervena i skuteczny atak Konarskiego sprawiły, iż sensacja stała się faktem.
- Statystyka to nie wszystko. Choć na papierze widać, iż mieliśmy słabsze przyjęcie i zagrywkę, to trzeba dodać, że bydgoszczanie zagrali niezwykle ambitnie. Właśnie determinacja i wola walki sprawiła, że doszło do niespodzianki. Pewnie jeszcze do wtorku będziemy wspominać tą porażkę, ale od środy szykujemy się do kolejnego pojedynku - podsumował mecz trener gości, Krzysztof Stelmach.
- Byliśmy zdeterminowani, co zresztą było widać na parkiecie. Broniliśmy do końca praktycznie każdą piłkę. To niesamowicie podbudowuje naszą psychikę. W ostatnich pojedynkach z Olsztynem i Bełchatowem także przecież niewiele zabrakło, aby doprowadzić do tie-breaku. Z każdym dniem nasza gra wygląda coraz lepiej, także praca wykonywana na treningach zaczyna przynosić efekty - stwierdził Waldemar Wspaniały.