PŚ: Rosjanie dalej liczą się w walce o awans na igrzyska olimpijskie

Podopieczni Władymira Alekny wygrali bez straty seta z Irańczykami. Mecz, na co wskazywałby wynik, nie był jednak jednostronnym pojedynkiem. Azjaci mogą żałować niewykorzystanych szans w pierwszej i trzeciej partii.

Spotkanie Iranu z reprezentacją Rosji było szczególnie ważne dla siatkarzy Sbornej. Mistrzowie olimpijscy po porażce z Polską stoją pod ścianą. Każde ich kolejne niepowodzenia może oznaczać koniec szans na wywalczenie przepustki do igrzysk olimpijskich z Pucharu Świata. Z kolei Irańczycy po sobotniej porażce z Biało-Czerwonymi praktycznie stracili już szansę na realizację takiego scenariusza w Japonii. Dla nich ewentualne niepowodzenie jest jednak mniej bolesne niż dla Rosjan, bowiem azjatycki turniej kontynentalny będzie zdecydowanie łatwiejszy niż jego odpowiednik w Europie.

Biorąc pod uwagę potencjał obu drużyn spodziewano się zaciętego spotkania i rzeczywiście już pierwszy set potwierdził te przypuszczenia. W pojedynek lepiej weszli Irańczycy (9:6). Rosjanie szukali swojego rytmu gry, zwłaszcza w polu zagrywki. Udało im się, a dokładniej Dmitrijowi Muserskiemu, odnaleźć go po drugiej przerwie technicznej. Nominalny środkowy grający w Japonii jako atakujący pojawił się w polu serwisowym przy stanie 18:15 dla Iranu i opuścił je gdy reprezentanci Sbornej zdobyli siedem punktów z rzędu. To nie był jednak koniec emocji. Na silną zagrywkę Rosjan, Azjaci odpowiedzieli jeszcze mocniejszą Milada Ebadipoura. Po jego atomowych uderzeniach wynik na tablicy świetlnej znów oscylował wokół remisu. Rosjanie potrzebowali aż trzech piłek setowych, by ostatecznie cieszyć się z wiktorii w premierowej partii.

Podopieczni Władimira Alekny po zwycięstwie w inauguracyjnym secie nabrali wiatru w żagle. Do skutecznie grającego Muserskiego dołączył Maksim Michajłow, który w pierwszej odsłonie pojedynku nie był zbyt widoczny. Rosjanie nie grali wybitnie w tym fragmencie meczu, ale o dziwo ich przewaga była bardzo wysoka. Wszystko za sprawą dramatycznej efektywności Irańczyków w kontrataku. Azjaci nie potrafili akcji po swojej stronie zamienić na punkt, popełniając dużo błędów własnych. Po dwóch partiach Irańczycy mieli już na swoim koncie 20 pomyłek przy tylko 9 oczkach oddanych przez Rosjan. Slobodan Kovac ostrymi słowami motywował swoich podopiecznych do walki. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż Rosjanie pewnie wygrali drugą odsłonę widowiska 25:18.

W przerwie między drugą a trzecią partią Slobodan Kovac w ogóle nie odezwał się do swoich podopiecznych
W przerwie między drugą a trzecią partią Slobodan Kovac w ogóle nie odezwał się do swoich podopiecznych

Trzeci set był bardzo podobny do inauguracyjnego. Podobnie jak na początku spotkania to Irańczycy nadawali ton w grze. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5. Trzy punktową przewagę azjatycka drużyna utrzymała do stanu 12:9. Wówczas na boisku pojawił się Jewgienij Siwożelez. Było to znakomite posunięcie trenera Alekny. Przyjmujący bardzo dobrze wprowadził się do zespołu. Gdy jego koledzy zaczęli odrabiać straty, dwa pojedyncze bloki Siwożelca na Amirze Ghafourze były kluczowym momentem meczu. Rosjanie po objęciu dwupunktowego prowadzenia rozbili Irańczyków w końcówce. Siwożelez do gry w bloku dołożył punktowe ataki, a rywali pognębił serwisem Dmitrij Muserski i skutecznymi zbiciami ze środka Artem Wolwicz.

Iran - Rosja 0:3 (24:26, 18:25, 20:25)
Iran:

Eraghi (8), Ghafour (12), Mirzajanpour (12), Gholami (5), Ebadipour (6), Marouflakrani (1), Marandi (libero) oraz Ghaemi (2), Mahdavi, Senobar.

Rosja: Muserski (20), Wolwicz (5), Michajłow (10), Kurkajew (1), Tietiuchin (4), Butko, Ianutow (libero) oraz Siwożelez (5), Własow (3), Illinych, Grankin, Połetajew (1), Obmoczajew (libero).

MVP: Dmitrij Muserski.

Źródło artykułu: