Amerykanie przystąpili do środowego pojedynku bardzo skoncentrowani po pięciu wcześniejszych zwycięstwach i byli zdecydowanymi faworytami starcia z Wenezuelczykami.
Amerykański zespół chciał od początku rywalizacji narzucić swój styl gry i szybko objął prowadzenie 5:0. Bardzo dobrze w ofensywie radził sobie Matthew Anderson, zaś Jankesi starali się utrzymywać rywali na bezpieczny dystans (15:11). Ekipa z Ameryki Południowej nie prezentowała argumentów do skutecznej walki i poległa w inauguracyjnym secie do 18.
Podopieczni John'a Sperawa nie zamierzali ani przez moment spuszczać z tonu i rozpoczęli drugą partię od wypracowania sobie czterech punktów przewagi (7:3). Spokojnie poczynaniami swojej drużyny kierował rozgrywający Micah Christenson, natomiast wenezuelska ekipa była zupełnie bezradna, co wywoływało nerwowość w jej szeregach (19:10). Ostatecznie zawodnicy z Ameryki Północnej byli w stanie postawić kropkę nad "i" w tej odsłonie (25:16), będąc już coraz bliżej końcowego triumfu.
Kadra USA pragnęła już w trzecim secie dokonać dzieła zniszczenia, zaś do tego motywował ją trener Speraw, który nie dokonywał żadnych zmian w swoim zespole (9:6). Andersona próbował wspierać w ataku Tayler Sander, a główną bronią Amerykanów była zagrywka (15:10). Jankesi już spokojnie do finiszu dowieźli swoje prowadzenie (25:20) i wygrali potyczkę 3:0, dzięki czemu pozostali liderami turnieju z bilansem 6 zwycięstw i żadnej przegranej.
W kolejnym spotkaniu podczas PŚ Stany Zjednoczone zmierzą się z Iranem, natomiast Wenezuela zagra Japonią.
USA - Wenezuela 3:0 (25:18, 25:16, 25:20)
USA: Christenson, Anderson (14), Russell (11), Sander (12), Lee (7), Holt (8), Shoji (libero) oraz Troy (2), Smith.
Wenezuela: Pineura (7), Valencia (4), Carrasco, Montoya (3), Rivas (8), Marquez (4), Mata (libero) oraz Marquina (libero), Petit (2), Rodriguez (3), Barreto, Rangel, Quijada (1), Gonzalez (2).
MVP: Matthew Anderson (USA).