PŚ: Wenezuelski koncert... niewykorzystanych okazji

Japończycy zasłużenie zgarnęli trzy punkty w starciu z zespołem Wenezueli, który nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę mimo wielu dogodnych szans.

Jak można się było spodziewać po starciu dwóch drużyn o niezwykle efektownym stylu, od samego początku kadry Japonii i Wenezueli starały się wzajemnie zaskakiwać autorskimi rozwiązaniami w ataku. Pierwotnie przewaga była po stronie siatkarzy z Ameryki Południowej po dwóch blokach Willnera Rivasa, w kolejnych akcjach sytuacja nie ulegała zmianie po błędach własnych po obu stronach siatki. Dopiero umiejętności Yukiego Ishikawy pozwoliły na przełamanie prymatu Wenezuelczyków (16:15). Żaden z zawodników na parkiecie nie zwalniał ręki, dzięki czemu intensywność meczu stała na wysokim poziomie, a rywalizacja na pomyłki zdawała się nie mieć końca. Doszło do walki na przewagi, o której losach zadecydował doskonały blok-aut w wykonaniu Kunihiro Shimizu i zablokowanie uderzenia Kervina Pineruy.

Stracona szansa na dobre otwarcie rywalizacji mocno zgasiła zapały niedawnych rywali polskiej kadry, którzy w kolejnej partii wyraźnie spuścili z tonu. W takiej sytuacji nie trzeba było namawiać Shimizu, Ishikawy czy Suzukiego do wykorzystania widocznej dominacji (8:4). Nie trwała ona jednak długo, po punkcie ze środka Marqueza i morderczej wymianie na korzyść Wenezuelczyków przewaga Japonii stopniała do punktu, a po przemyślanym użyciu wideoweryfikacji to właśnie zawodnicy Vincenzo Nacchiego prowadzili na drugiej przerwie technicznej. I tym razem nie zabrakło wrażeń: kadra z Ameryki Południowej miała dwie piłki setowe i z przebiegu seta można było wnioskować, że skończy pierwszą z nich, ale... straciła cztery punkty z rzędu i przegrała seta! Pinerua i rezerwowy Valencia zostali zatrzymani przez japoński blok, a serwis Masahiro Yanagidy (dla którego było to dopiero pierwsze własne akcje w tym spotkaniu) zupełnie rozregulował przyjęcie po drugiej stronie siatki.

Południowoamerykańscy zawodnicy postarali się o szybkie wypracowanie dystansu punktowego w trzecim secie, ale i tym razem zmarnowali na własne życzenie swoje wysiłki, między innymi przez ustawiczne uderzanie piłki o antenkę. Natomiast azjatyccy zawodnicy bezlitośnie obijali swoje ataki o ręce coraz bardziej bezradnych przeciwników (11:8, 14:11). Nieco ożywienia w szeregi przegrywającego zespołu wniosły zagrywki Angela Petita, natomiast jego koledzy z drużyny zdecydowanie stracili tempo i precyzję działań na siatce. Japończycy nie mieli większych problemów z zakończeniem całego spotkania, wspomagani przez liczne błędy zniechęconych rywali

Japonia - Wenezuela 3:0 (33:31, 26:24, 25:19)

Japonia: Shimizu, Suzuki, Ishikawa, Yamauchi, Yukatsu, Yoneyama, Nagano (libero) oraz Takahashi, Yako, Dekita, Yanagida, Asano.

Wenezuela: Pinerua, Carrasco, Montoya, Quijada, Rivas, Marquez, Mata (libero) oraz Rodriguez, Montoya, Petit, Gonzalez, Valencia.

MVP: Kunihiro Shimizu.

Komentarze (0)