Ukraińcy nie zaskoczyli - relacja ze spotkania Jastrzębski Węgiel - Lokomotiw Kijów

Z dużą łatwością Jastrzębski Węgiel zwyciężył Lokomotiw Kijów w pierwszym meczu 1/8 Pucharu Challenge. Podopieczni Roberto Santillego nie oddali rywalowi ani jednego seta, co oznacza że mogą być niemal pewni awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Tam najprawdopodobniej dojdzie do starcia ze słynnym Sisley’em Treviso.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Jastrzębski Węgiel - Lokomotiw Kijów 3:0 (25:18, 25:23, 25:19)

Jastrzębski: Nico Freriks, Adam Nowik, Wojciech Jurkiewicz, Guillaume Samica, Benjamin Hardy, Robert Prygiel, Paweł Rusek (libero) oraz Sebastian Pęcherz, Igor Yudin.

Lokomotiw: Jurij Worobiej, Witalij Kiktiew, Dmytro Babkow, Wołodymir Łysobiej, Konstantyn Żyliński, Konstantyn Bakun, Siergiej Sereda (libero) oraz Denis Zui, Igor Diogtjew, Jarosław Tarhan.

Przed czwartkową rywalizacją niewiele wiadomo było na temat Lokomotiwu Kijów. W barwach ukraińskiej drużyny występował niegdyś najbardziej znany obecnie siatkarz z tego kraju na parkietach PlusLigi - Jurij Gladyr. Wiadomo było również, że w poprzedniej rundzie podopieczni Wiaczesława Nyrki dwukrotnie bez straty seta pokonali szwajcarski Lausanne UC. Można było więc spodziewać się wyrównanej walki, zwłaszcza że Jastrzębski Węgiel poniósł ostatnio wyraźną porażkę z warszawskimi Inżynierami. Rzeczywistość okazała się jednak inna, choć szkoleniowiec śląskiej drużyny przestrzegał przed określeniem meczu łatwym. - Dużym błędem jest myślenie przed meczem, że będzie on łatwy. Cały czas trzeba być skoncentrowanym, cierpliwym i robić swoje. Dużo zależy od nastawienia jakie prezentujesz podczas meczu. Jeżeli jesteś lepszy od rywala, musisz to po prostu udowodnić. Dopiero po spotkaniu możesz powiedzieć, że mecz był łatwy, nigdy przed jego rozpoczęciem - tłumaczył Roberto Santilli.

Początkowe fragmenty meczu nie zapowiadały braku emocji w późniejszej jego fazie. Ukraińcy imponowali skutecznymi atakami na dużym zasięgu, w czym prym wiedli Konstanty Bakun oraz Dmytro Babkow. Po drugiej stronie siatki ciężkie chwile przeżywał Robert Prygiel, który seriami marnował kolejne akcje. Na całe szczęście dużo lepiej w tym okresie dysponowali byli jego koledzy. Kluczem do wygranej okazała się zagrywka, kierowana przede wszystkim do strefy numer 5, gdzie najpierw nie radził sobie Witalij Kiktiew a później także dwaj jego zmiennicy. Po skutecznej kiwce Wojciecha Jurkiewicza jastrzębianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie (20:17), którego nie oddali już do końca tej partii.

Druga odsłona okazała się najbardziej emocjonująca. Początkowo do głosu doszli przyjezdni, którzy po ataku Bakuna osiągnęli prowadzenie 7:3. Dość niespodziewanie Prygiel nadal nie potrafił wykonać skutecznego ataku, co mocno komplikowało grę gospodarzy. Kapitan zespołu z Szerokiej przebudził się jednak i wraz z Guillaume Samiką rozpoczęli odrabianie strat. Do tego duetu szybko dołączył Wojciech Jurkiewicz, który brylował przede wszystkim w… obronie. Środkowy jastrzębian kilkakrotnie podbijał ataki Lokomotiwu, dzięki czemu Nico Freriks mógł swobodnie wyprowadzać kontrataki. Ukraińcy długo dotrzymywali kroku rywalom, lecz w decydujących momentach Prygiel i Samica nie mylili się ze skrzydeł.

Francuski przyjmujący tak mocno zaangażował się w grę, że omal nie przypłacił tego kontuzją. Podczas jednego z bloków jego palec mocno ucierpiał, choć jak się później okazało nic poważnego się nie stało. W jego miejsce na parkiecie zameldował się Igor Yudin, co nie miało jednak większego znaczenia dla losów seta. Mistrzowie Ukrainy zaczęli popełniać coraz więcej własnych błędów a skuteczni na początku meczu skrzydłowi raz za razem posyłali piłki w aut. Kiedy kolejnymi efektownymi blokami popisali się miejscowi środkowi a Freriks zagrał asa serwisowego, stało się jasne że Jastrzębski Węgiel zwycięży bez straty seta.

Lokomotiw Kijów ani przez chwilę nie zagroził drużynie trenera Santilliego, która potrzebuje zaledwie jednego seta do awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Tam dojdzie do starcia z Sisley’em Treviso, który pokonał inny zespół z Ukrainy - Lokomotiw Charków. Oba zespoły potykały się ze sobą w sezonie 2006/2007 w ramach grupowej fazy Ligi Mistrzów.

- Wykonaliśmy dobrą robotę i zaprezentowaliśmy się solidnie jako cały zespół. W porównaniu z ostatnim meczem nasza gra wyglądała o wiele lepiej. Wykazaliśmy więcej konsekwencji i walki. Było to bardzo ważne, ponieważ wciąż jesteśmy zespołem który ma lepsze i gorsze momenty. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale nadal musimy w każdym spotkaniu być konsekwentni. Czasami zależy to od przeciwnika. W lidze polskiej każdy pojedynek trzeba grać na 100 proc. możliwości a czasem okazuje się, że to nie wystarczy aby zwyciężyć. Wciąż mamy przed sobą 3 cele do osiągnięcia i będziemy robić wszystko, aby je zrealizować - powiedział Nico Freriks, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×