Wspomnień czar: Najgorszy występ na ME od ćwierćwiecza
Za kilka dni rozpoczną się mistrzostwa Europy, które w tym roku rozgrywane będą na parkietach Belgii oraz Holandii. Dwa lata temu Biało-Czerwone stać było jedynie na wyjście z grupy.
Przed startem każdego europejskiego czempionatu wielu oczekuje, że obecna reprezentacja Polski nawiąże do triumfów z 2003 oraz 2005 roku. Jednak era Złotek skończyła się wraz z ostatnim zdobyciem złotego medalu mistrzostw Europy, a dwa lata temu ekipa pod wodzą Piotra Makowskiego nie była nawet wymieniana w roli faworyta do wywalczenia jakiegokolwiek miejsca na podium. Najczarniejsze scenariusze mówiły, że Biało-Czerwone nie zdołają wyjść z grupy.
Przesłanek ku słabszej dyspozycji Polek było kilka. Zespół wysoko przegrywał pojedynki w ramach cyklu World Grand Prix, także przed własną publicznością. Ponadto w grupie D reprezentantkom Polski przyszło, wbrew pozorom, rywalizować z bardzo mocnymi ekipami.
Wielu spekulowało, że mógł być to początek końca tej drużyny w mistrzostwach Europy. Reprezentacja Polski pokazała jednak charakter, pokonując Bułgarki 3:1. Później była co prawda porażka z kadrą Serbii, jednak to właśnie pokonanie bułgarskiego zespołu okazało się kluczem do zajęcia trzeciego miejsca w grupie i możliwości rywalizacji w play-off.
Niestety o pojedynku z reprezentacją Włoch w Zurychu, Polki chciały jak najszybciej zapomnieć. Podopiecznym Piotra Makowskiego nie wychodziło zupełnie nic, a przeciwniczki potrafiły to doskonale wykorzystać. Różnica klas sprawiła, że Biało-Czerwone boleśnie musiały pożegnać się z europejskim czempionatem.
- Jestem rozczarowana. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zakończyłam mistrzostwa Europy w takim stylu. Nie obchodziłaby mnie porażka z Włoszkami, gdybyśmy walczyły i zostawiły serce na parkiecie. Myślę, że nie walczyłyśmy, tak jak mogłyśmy i to mnie smuci - komentowała wtedy jedna z najbardziej doświadczonych siatkarek, Katarzyna Skowrońska-Dolata.
Ostatecznie reprezentacja Polski została sklasyfikowana na jedenastym miejscu. Osiągnięty wynik był najgorszym występem Biało-Czerwonych na tej imprezie od 1987 roku. - Biorę to na siebie i na nikogo nie będę zrzucał winy. Może nie wiem wszystkiego o tym zespole. Próbowaliśmy pracować jak najlepiej, starałem się dotrzeć do dziewczyn - tłumaczył szkoleniowiec, Piotr Makowski.