PŚ: Egipt pokonał Wenezuelę w meczu pod znakiem błędów własnych

Afrykańska reprezentacja odniosła swoje drugie zwycięstwo na Pucharze Świata, okazując się lepszą od rywali po czterosetowym boju. W całym spotkaniu każdy z zespołów popełnił po 27 błędów własnych.

Przed rozpoczęciem tego pojedynku, obie drużyny mogły się pochwalić zaledwie jednym sukcesem, odniesionym w bólach nad Tunezją. Zarówno Egipcjanie, jak i Wenezuelczycy pokonali bowiem tą ekipę 3:2.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli podopieczni Nehada Shehaty. Najlepszy fragment gry w inauguracyjnej odsłonie zanotowali oni pomiędzy pierwszą a drugą przerwą techniczną, kiedy to, w parę minut, ze stanu 12:9, odjechali rywalom na 16:10. Taka ucieczka była między innymi zasługą udanych ataków w wykonaniu egipskiego lidera, Ahmeda Abdelhay'a. Po wenezuelskiej stronie słabo spisywał się kolei gwiazdor tej drużyny, Kervin Pinerua. Gracze z Ameryki Południowej nie byli już w stanie zerwać się do walki w pierwszej partii, wygranej ostatecznie przez Egipt 25:18.

Od początku drugiego seta, trener Wenezueli Vincenzo Nacci desygnował do gry na pozycji atakującego Emersona Rodrigueza, w miejsce Pinerui. Ponadto, zamiast przyjmującego Wilnera Rivasa na boisku pojawił się także Fernando Gonzalez. Zmiany zaproponowane przez włoskiego trenera przyniosły zamierzony efekt. Choć jego zawodnicy nie wystrzegali się błędów własnych, to wejście na parkiet wspomnianej dwójki wyraźnie ożywiło poczynania zespołu. Duet Rodriguez-Gonzalez zdobył kilka punktów w ważnych momentach, walnie przyczyniając się do triumfu drużyny z Ameryki Południowej 25:20.

Błędy nie uszły już jednak Wenezuelczykom na sucho w trzeciej partii. Z bardzo zmiennym szczęściem radzili oni sobie szczególnie w ataku, popełniając w nim sporo pomyłek i dość często odbijając się od bloku rywali. W tym elemencie najlepiej po stronie Egiptu spisywali się środkowy Abd Elhalim Mohamed Abou oraz rozgrywający Hossam Abdalla, którzy po trzech partiach mieli na swoim koncie po 4 punktowe "czapy". Pomimo, że w egipskich szeregach trudno było wskazać jakąkolwiek wyróżniającą się postać, ekipa z Afryki łatwo wygrała tą odsłonę 25:18.

Porażka ta sprawiła, że w czwartej partii gra reprezentacji Wenezueli uległa totalnemu uproszczeniu. Właściwie cały ciężar gry spoczywał na barkach Rodrigueza, który z czasem zaczynał radzić sobie coraz słabiej. Egipcjanie grali siatkówkę bardziej zróżnicowaną, a ciężar zdobywania punktów rozkładał się w ich drużynie na większą liczbę siatkarzy. To sprawiło, ze właściwie od pierwszych chwil uzyskali oni inicjatywę, którą z czasem tylko powiększali (16:9 na drugiej przerwie technicznej), nie oddając jej już do samego końca.

Egipt - Wenezuela 3:1 (25:18, 20:25, 25:18, 25:20)

Egipt: Abou (13), Abdelhay (15), Abdelrehim (6), H. Abdalla (9), Moneim (13), Elkotb (5), Moawad (libero) oraz O. Hassan (7), Bekhit, Thakil.

Wenezuela: Valencia (5), Carrasco (2), Pinerua (2), Montoya (6), Quijada (4), Rivas (4), Mata (libero) oraz Rodriguez (17), Gonzalez (9), Barreto (2), Marquez (3), Petit, Garcia (libero).

MVP: Hossam Abdalla (Egipt).

Źródło artykułu: