EnergiaPro Gigawat Gwardia Wrocław: Janosik, Kurian, Krupnik, Thwaite, Gorzewski, Szczurowski, Mihułka (libero) oraz Dutkiewicz, Karpiewski, Świechowski
Pamapol Siatkarz Wieluń: Matejczyk, Sarnecki, Zajder, Buniak, Błoński, Bartodziejski, Kryś (libero) oraz Lubiejewski, Kosmęda, M. Paniączyk
Pierwszy set to wyrównana walka (8:7, 14:16), a żaden z rywali nie mógł uzyskać większej, niż dwa punkty, przewagi. W szeregach gości znakomicie spisywała się para przyjmujących - doświadczony Maciej Bartodziejski i 21-letni Michał Błoński. Obaj ci gracze, mimo nie najlepszych warunków fizycznych (odpowiednio 189 i 188 cm wzrostu), wyjątkowo swobodnie zdobywali kolejne punkty dla swojego zespołu. Seria trudnych serwisów rozgrywającego Gwardii, Josefa Janosika sprawiły, iż wrocławianie wreszcie doprowadzili do upragnionego wyrównania (19:19, blok na Sarneckim), a potem mieli nawet w górze piłkę setową (24:23). Do końca partii trwała mordercza walka o każdy punkt, ale ostatecznie set padł łupem podopiecznych Damiana Dacewicza (26:28).
Kolejna część spotkania nie przyniosła większych emocji, gdyż gospodarze szybko uzyskali przewagę, systematycznie potem powiększaną. Kluczowym punktem tej partii stała się seria zagrywek w wykonaniu australijskiego środkowego Williama Thwaite, dzięki której siatkarze z Wielunia kompletnie stracili rytm gry, a co za tym idzie - kilka punktów z rzędu (13:11, 18:11). Zespół gości popełniał coraz więcej banalnych błędów, skrzętnie wykorzystywanych przez wrocławian (Kurian, Szczurowski). Trener Dacewicz dokonał wprawdzie kilku zmian, ale nie miały one żadnego przełożenia na przebieg wydarzeń na boisku - gospodarze pewnie wygrali drugiego seta 25:15.
W trzeciej odsłonie zawodnicy Siatkarza Wieluń wyraźnie zmienili taktykę i zaczęli nękać swoimi zagrywkami Mateusza Gorzewskiego (wystąpił w całym pojedynku pod nieobecność Arkadiusza Olejniczaka), a ten wyraźnie nie udźwignął tego ciężaru. Błędy w przyjęciu generowały kolejne, popełniane przez inne formacje Gwardii i dały w efekcie nad wyraz gładką przegraną zespołu Macieja Jarosza (17:25).
Czwarty set mógł przedłużyć szanse wrocławian na wygraną lub dać im przynajmniej jeden punkt. Jednak, niemal od początku partii, więcej zdecydowania oraz sportowej agresji na siatce pokazali zawodnicy z Wielunia (12:16), a ich szczelny i szybko przemieszczający się blok skutecznie uniemożliwiał gospodarzom zdobywanie punktów. Siatkarze Damiana Dacewicza popełniali wprawdzie sporo błędów, ale gwardziści nie potrafili tego faktu wykorzystać (21:25).