Polacy błyskawicznie przebrnęli przez trzydniowe zmagania grupowe podczas trwających mistrzostw Europy. Przegrali zaledwie seta z 10 rozegranych i awansowali do ćwierćfinału. Reprezentacja Polski nie trafiła do trudnej grupy, pokonała Belgię, trochę męczyła się ze Słowenią, a potyczka z Białorusią była formalnością.
Nasi reprezentanci nie musieli wspinać się na wyżyny umiejętności, nie musieli wychodzić z opresji, nie tracić zbyt wielu sił. Stracili seta (tyle, co Rosjanie w grupie D). Dzięki tym wynikom, otrzymali dzień wolnego i automatyczny awans do ćwierćfinału.
Mimo to słychać jednak krytykę ze strony kibiców, dziennikarzy, a także ekspertów, którzy przekonują, że Biało-Czerwoni grają nierówno, popełniają za dużo błędów, nie prezentują widowiskowej siatkówki, a tak w ogóle to tych spotkań nie można traktować na poważnie , bo rywale byli mało wymagający.
Zupełnie inaczej postrzegają nas przeciwnicy. Trener Belgów przyznał, że nawet nie marzył o tym, by pokonać mistrzów świata, a drużyny z grupy A kalkulowały, jak nie wpaść na nas w ćwierćfinale. To samo zresztą towarzyszyło ostatniemu meczowi w "polskiej" grupie, bowiem drużyna, która zajęła drugie miejsce, miała pewność, że jeśli wygra w barażach, to ponownie się z nami nie spotka.
Domagamy się pięknej siatkówki, niemal bezbłędnej gry, braku przestojów. A przecież podczas ubiegłorocznych mistrzostw w Polsce wcale tak nie było. Siatkarze mieli lepsze i gorsze momenty, a jednak zdobyli złoto.
Słusznie przypomniał Michał Kubiak, że podczas Pucharu Świata Biało-Czerwoni grali pięknie, a wszyscy wiemy, jak się skończyło. Choć to największy banał, to jednak w sporcie po prostu do historii przechodzi się nie za styl, lecz za końcowy rezultat.
Nasi reprezentanci są głodni sukcesu. Dajmy im spokój i zaufanie. Nie wypada wątpić, gdy mistrzowie świata przekonują, że pojechali do Bułgarii po medal.
Dominika Pawlik
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)