Andrea Giani: Z Polakami zagramy bez strachu

Słoweńcy po raz drugi w tegorocznych mistrzostwach Europy staną na drodze polskiej reprezentacji, tym razem w ćwierćfinale. Andrea Giani, szkoleniowiec Słowenii, zapowiada, że jego gracze podejdą do tego meczu bez strachu i z pasją.

Anna Bagińska
Anna Bagińska

Reprezentacja Słowenii w barażu pokonała drużynę narodową Holandii 3:0 i to ona będzie przeciwnikiem Polski w ćwierćfinale. Słoweńcy po raz pierwszy w historii osiągnęli tak dobry wynik w mistrzostwach Europy, a jednym z autorów tego sukcesu jest Andrea Giani. Szkoleniowiec objął stery słoweńskiej ekipy wiosną tego roku i zdążył już z nią wygrać Ligę Europejską. Włoch w przeszłości sam był wybitnym zawodnikiem, który zdobył wiele trofeów.

Słoweńcy jeszcze nigdy w historii nie awansowali do ćwierćfinału ME. Stojąc przed szansą na osiągnięcie dobrego wyniku, nie zmarnowali jej. Andrea Giani wytłumaczył, jak motywował swoich zawodników przed tym ważnym meczem. - Rozmawiałem z moimi graczami dzień przed i uświadomiłem ich, że tylko od nas zależy, czy przejdziemy do historii. Osiągnęliśmy dobry poziom gry, ale jeśli masz szansę wykonać krok naprzód, a nie wstecz, potrzebna jest chęć, odpowiednie nastawienie, wiele innych rzeczy. Było to widać w meczach przeciwko Polsce i Belgii, w których graliśmy dobrze, ale je przegraliśmy. Niewielką różnicą punktową, ale jednak. Tak jest w siatkówce na najwyższym poziomie, że jeżeli chcesz wykonać krok naprzód, to musisz sam tego dokonać. Nikt nam niczego nie da w prezencie - powiedział szkoleniowiec.

Spotkanie barażowe z Holandią dość niespodziewanie zakończyło się w trzech setach, chociaż wydawało się, że obie drużyny są na podobnym poziomie. Pomarańczowi byli nawet blisko wygrania grupy A, a w meczu ze Słowenią zagrali bardzo słabo. Andrea Giani podkreślił, że jego siatkarze sporo się nauczyli w meczach grupowych i teraz wykorzystali tę naukę. - Rozegraliśmy dwa spotkania na niezłym poziomie, z Polską i Belgią. To było bardzo ważne, żeby je rozegrać, ponieważ dzięki temu weszliśmy w rytm naszej gry. W tamtych meczach moi zawodnicy się uczyli, zdobyli trochę doświadczenia i to już było zupełnie inne spotkanie. Zagraliśmy zespołowo, dobrze pod względem techniki, trzymaliśmy dyscyplinę taktyczną. Wcześniej różnie z tym bywało - przyznał pochodzący z Włoch trener.

W ćwierćfinale rywalem Słoweńców będą Biało-Czerwoni i Andrea Giani bardzo się cieszy z tego powodu. - Wyśmienicie. Polacy to drużyna, która od ostatnich mistrzostw świata wykonała duży skok jakościowy. Mecz na pewno będzie trudny, ale kiedy gra się tego rodzaju spotkania, nie można się bać. Trzeba stanąć naprzeciwko tych zawodników, naprzeciw tak dobrze zorganizowanej drużyny, bo jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz przeciwko takim zespołom grać. I musisz zrobić to dobrze. To jest to, co spróbujemy zrobić w ćwierćfinale. Zagramy bez strachu, ale musimy naszą grę nieco zmodyfikować, potrzeba będzie w niej trochę więcej ognia - zapowiedział.

Podopieczni włoskiego szkoleniowca już grali w tych mistrzostwach z Polakami, w fazie grupowej. W pierwszym meczu pokazali, że wcale się naszych siatkarzy nie boją. Przegrali dopiero po czterosetowej walce. - Powiem tak, mieliśmy piłkę w górze i ten mecz mógł trwać dłużej. Tę i pozostałe dwie akcje zagraliśmy źle. Bardzo się zdenerwowałem. Naprawdę bardzo mocno, bo gramy przecież, żeby wygrywać. Zawodnicy muszą być zdeterminowani. Jeżeli jest decydująca piłka, to trzeba ją skończyć - podkreślił Włoch.

Sporo dyskusji wywołały kwestie organizacyjne dotyczące podróży drużyn rozgrywających swoje mecze w Warnie, w tym Słowenii. Po fazie grupowej musiały one przetransportować się do Sofii, a organizator turnieju zorganizował im lot samolotem o szóstej rano, co wiązałoby się z koniecznością wstania o trzeciej w nocy. Andrea Giani stwierdził, że nie należy narzekać na takie kwestie, bo nie to jest najważniejsze, jeżeli chce się osiągnąć dobry wynik.

- My jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Kiedy wygraliśmy Ligę Europejską, to po finale pogratulowałem zawodnikom jednej rzeczy. Rozegraliśmy dwanaście meczów w tych rozgrywkach, z czego dziesięć w fazie grupowej. To zawsze odbywało się według podobnego schematu: pobudka o pierwszej rano, a potem 17-18 godzin podróży do kolejnego miejsca. Chłopcy zawsze przyjmowali to z uśmiechem na ustach, zawsze byli zadowoleni. Z takim nastawieniem trenowali i tego im pogratulowałem. To jest nastawienie, które jest drużynie potrzebne. Nieważne są warunki podróży, wyżywienie, ważne jest co wybierzesz, by osiągnąć cel. Oczywiście przykro mi, jeżeli trzeba w tak ważnym turnieju wstawać o trzeciej nad ranem, ale my tak robiliśmy przez trzy miesiące, więc to nie mogło być dla nas problemem. Takie jest życie, ale to jest pierwsza rzecz, którą Julio Velasco zmienił w naszej drużynie prawie 30 lat temu, kiedy byłem zawodnikiem włoskiej reprezentacji, a on jej trenerem. Wygraliśmy wtedy niemalże wszystko - zakończył swoją wypowiedź Andrea Giani.

Słoweńcy w środę o godz. 16:45 (czasu polskiego) zagrają z Polakami.

Anna Bagińska z Sofii

 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×