Deja McClendon: Dobrze jest grać z koleżanką ze studiów

Zawodniczka dąbrowskiego MKS-u pokazała się z bardzo dobrej strony w pierwszym, niezwykle wymagającym spotkaniu nowego sezonu Orlen Ligi. - Potrzebujemy stabilności - mówiła po poniedziałkowym meczu.

Deja McClendon, która trafiła do Dąbrowy Górniczej po przeciętnym sezonie w Sopocie, przywitała się z kibicami w Hali Centrum niezłą postawą w rywalizacji z BKS-em Aluprof Bielsko-Biała oraz tytułem MVP inauguracyjnego starcia w sezonie 2015/2016. - Zawsze jest miło kończyć udanie pierwsze spotkania w nowym zespole, przede wszystkim wtedy wiadomo więcej, nad czym trzeba pracować i gdzie możemy się poprawić. Nie da się uniknąć pewnej nerwowości, na szczęście ja i moje koleżanki mamy już pierwsze wzloty i upadki za sobą. Już teraz zaprezentowałyśmy się dobrze w kilku elementach, ale zawsze może być lepiej, zwłaszcza w ataku. Pozostaje nam się skupić na kolejnym spotkaniu - cieszyła się Amerykanka w rozmowie z naszym portalem.

Wydawało się, że to podbeskidzki zespół przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę, miał on poważne argumenty na swoją korzyść w postaci Heleny Horki i Natalii Bamber-Laskowskiej. Dąbrowianki, choć momentami drastycznie słabe w ofensywie, przełamały własne słabości i triumfowały w dwóch ostatnich setach spotkania. - Myślę, że w kolejnych spotkaniach potrzeba nam przede wszystkim koncentracji i stabilności trwającej cały mecz. Nie raz zdarzało się w tym meczu, że dobrze zaczynałyśmy, by następnie pozwalać przeciwnikowi na dwa-trzy punkty przewagi. Musimy po prostu ułatwiać sobie grę walką do samego końca o każdy punkt - tłumaczyła przyjmująca.

Dlaczego absolwentka uniwersytetu Penn State wybrała klub z Zagłębia Dąbrowskiego? - Cieszę z szansy, jaką otrzymałam w tym zespole. Jednym z powodów przejścia do klubu z Dąbrowy był bardzo dobry trener, poza tym w drużynie jest wiele wspaniałych zawodniczek. Szczególnie cieszę się z tego, że znów gram z Michą Hancock. Kończyłyśmy razem college, występowałyśmy w lidze akademickiej i to były dobre lata w moim życiu. Dobrze, że znów mamy okazję występować w tych samych barwach - zdradziła.

Wśród mocnych stron McClendon rzadko wymienia się stabilne przyjęcie, natomiast w meczu z BKS-em 23-letnia siatkarka poradziła sobie z odbiorem aż 55 zagrywek, popełniającym przy tym 3 bezpośrednie błędy (67 proc. odbioru pozytywnego, 33 proc. perfekcyjnego). To dobrze wróży przed kolejnymi spotkaniami w ekstraklasie. - Przede wszystkim chcę dawać z siebie wszystko w każdym meczu i stanowić wsparcie dla zespołu nie tylko wtedy, kiedy wszystko nam wychodzi, ale także w trudnych momentach. Wtedy poznaje się prawdziwą wartość każdego zawodnika. Mam nadzieję, że będę mogła dać mojej ekipie jak najwięcej - powiedziała Amerykanka, która na pytanie o porównanie poprzedniego i obecnego miejsca zamieszkania wykazała się nie lada dyplomacją: - Dąbrowa Górnicza? Bardzo mi się tu podoba! Nie jest to Sopot, ale ludzie są bardzo przyjaźni i pomocni. To świetne miejsce, by skupić się na siatkówce - stwierdziła z nieodłącznym uśmiechem.

Komentarze (0)