WP Sportowe Fakty: Rozpoczyna się nowy sezon PlusLigi. W poprzednim pełnił pan funkcję drugiego trenera zespołu. Obecnie wraz z Oskarem Kaczmarczykiem jesteście asystentami Ferdinanda De Giorgiego. Nowy sezon niesie nowe nadzieje, czy bardziej obawy?
Michał Chadała: Na pewno przynosi kolejne wyzwania. Nie ma w nas strachu, ponieważ nie wykonujemy tej pracy od wczoraj. Jest mi bardzo miło, że otrzymałem możliwość, by zostać przy trenerze De Giorgim. Wraz z Oskarem równoważnie pełnimy rolę asystentów. Cieszę się, że będę mógł wciąż się uczyć. Praca w tak wielkim klubie, przy utytułowanym trenerze, jest dla mnie ogromnym zaszczytem.
Trenujecie od dwóch miesięcy, więc zdążyliście się już trochę poznać. Jaki jest ten słynny "Fefe"?
- Taki, jak przystało na pierwszego trenera. W życiu poznałem kilku szkoleniowców jako zawodnik, następnie zajmowałem się kilka lat młodzieżą, obecnie pracuję z ZAKSĄ i mogę powiedzieć, że każdy trener jest inny i w metodach pracy przemyca coś własnego. Jeden bardziej lubi środkowych, inny woli więcej siłowni, natomiast kolejny chce spędzać więcej czasu w hali np. z rozgrywającym. Praca szkoleniowca jest ciągłą nauką. Nie można się zatrzymać, należy stale czerpać wiedzę od najlepszych. Tu nie chodzi tylko o rzeczy technicznie związane z siatkówką. Są to również statystyki, psychologia, również praca na siłowni, którą u nas prowadzi Piotrek Pietrzak (trener przygotowania fizycznego ZAKSY - red.). Z ogromną przyjemnością ogląda się, jak on pracuje. Ja się stale uczę od moich kolegów ze sztabu. Po raz kolejny powtórzę, że praca w ZAKSIE jest dla mnie ogromnym zaszczytem. A wracając jeszcze do trenera. Świetnie, że jest z nami i że można się od niego wiele rzeczy nauczyć. Chłopaki również zdają sobie sprawę, że jest to normalny facet. Kiedy trzeba przycisnąć to przyciska, a kiedy należy pochwalić, chwali, więc nie mogę go określić jednoznacznie. Czy jest zbyt agresywny, czy za spokojny? Ocena należy do wszystkich ludzi, którzy będą mieli okazję obserwować mecze. Startujemy już niebawem - nasz pierwszy pojedynek pokaże telewizja, więc zapraszamy do oglądania, ale również do naszej hali przy Mostowej, w której gramy następną kolejkę.
Poprzedniego sezonu, zakończonego przez ZAKSĘ na szóstym miejscu, nie sposób zaliczyć do udanych. Obecnie w składzie, prócz ubiegłorocznych mistrzów świata, macie świeżo upieczonych mistrzów Europy. To zobowiązuje?
- Celem naszego zespołu jest grać jak najlepiej, wygrywać i awansować do finału. Trener mówił o tym, że są czasy, w których przez kilka lat nie zmienia się skład, ale nadchodzą także takie, w których trzeba coś odświeżyć w zespole, kiedy drużynie nie idzie. Zawodnicy i trenerzy się wówczas zmieniają - taka jest kolej rzeczy. Nasza praca niesie za sobą duże ryzyko zawodowe. Posada trenera wiąże się z tym, że można nim być zarówno trzy miesiące, albo i kilka lat. Każdy trener "siedzi na bombie". O tym się jednak nie myśli - po prostu się gra.
Od samego początku przygotowywał się z wami Patryk Czarnowski. Wcześniej konsekwentnie mówiło się, że to tylko treningi. Skąd decyzja, że środkowy jednak zostanie w ZAKSIE?
- To akurat pytanie nie do mnie. Mogę powiedzieć tyle, że Patryk trenował z nami w całym okresie przygotowawczym. W sezonie chcemy walczyć o najwyższe cele. Chłopaki trenowali bardzo ciężko i nikt się nie ociągał. Patryk również był w tej grupie. Przygotowywał się z nami i trener wraz z panem prezesem zadecydowali, że na pewno będzie wzmocnieniem naszego zespołu. Chyba nie muszę nikomu przedstawiać zawodnika tej klasy.
W tym tygodniu do Kędzierzyna-Koźla dojechali gracze, którzy reprezentowali barwy narodowe. Na jakim etapie przygotowań są obecnie kadrowicze?
- Chłopaki dojechali w czwartek. Dawid Konarski i Rafał Buszek byli na kilku treningach, Paweł Zatorski zrobił sobie z nami rozgrzewkę, chwilę poodbijał i poszedł na siłownię. Więc w tej chwili nie możemy jeszcze mówić w jakiej są formie. Prócz prezentacji przedsezonowej, mamy w weekend jeszcze dwa przejściowe dni. W poniedziałek dzielimy chłopaków na grupy. Ci, którzy przyjechali ze zgrupowań reprezentacyjnych będą mieli jeszcze wolne. Natomiast gracze, którzy trenują od początku, w weekend mają normalny trening. Ostatni tydzień przygotowawczy zacznie się od środy - tak skalkulował ten okres nasz trener. Pierwszy mecz gramy w poniedziałek, drugiego listopada. Więc od przyszłej środy wszyscy w pełnym wymiarze będą razem trenować. Mieliśmy w okresie przygotowawczym takie momenty, że musieliśmy się wspierać zawodnikami z Młodej Ligi od trenera Dembończyka i było trochę niedogodności i dla nas i dla nich. Ponieważ oni również z dwumiesięcznym wyprzedzeniem rozpoczęli treningi, aby jak najlepiej wypaść w Młodej Lidze.
Wspaniale, że został wywołany temat Młodej Ligi. Na początku poprzedniego sezonu mówił pan, że Kamil Semeniuk, zanim przyszedł do Młodej ZAKSY, był "żółtodziobem" i jako jedyny z ekipy, nie miał okazji się wcześniej ogrywać. Minął rok, a przyjmujący występuje w składzie seniorskim. To niebywałe!
- Przypomnijmy, że Kamil również otrzymał powołanie do szerokiej kadry Polski juniorów. Trenował na obozach z drużyną Kuby Bednaruka i Wojtka Serafina, która przygotowywała się do mistrzostw świata. Jak się okazało, dla niego było to troszkę za wcześnie, ale miał okazję zetknąć się z chłopakami, którzy od kilku lat przechodzą szkolenia centralne i grali już w PlusLidze. On wcale nie jest od nich słabszy. To bardzo młody chłopak, ale ambitny i mądry. Spokojnie czekamy na niego. Będzie brany pod uwagę podczas tego sezonu. Całe przygotowania trenował z nami. Kamil gra jednocześnie w Młodej Lidze, a my czekamy i obserwujemy, jak się będzie rozwijał. Jak na razie, wszystko idzie w dobrym kierunku.
Siatkarze Młodej ZAKSY osiągnęli w tym roku wicemistrzostwo Polski, zarówno dzięki trenerowi Rolandowi Dembończykowi, ale również dzięki panu. To pan przez kilka lat budował zaplecze tego sukcesu.
- Ze mną zdobyli brąz, wiosną zdobyli srebro, a już w tym sezonie się odgrażają, że zdobędą złoto! To są ambitni, młodzi ludzie. Chcą trenować i wygrywać. Kilku chłopaków z Młodej Ligi przez dwa miesiące przygotowywało się do sezonu wraz z seniorami ZAKSY. Jeżeli będzie taka możliwość, oni wesprą nas na treningach, żebyśmy mieli co najmniej dwunastkę zawodników. Trzymamy za nich kciuki w tym sezonie, bo bardzo chcą zdobyć złoto. My również chcielibyśmy taki medal wygrać. I u nas i u nich będą takie drużyny, które powalczą o złoto. Mamy młody, ambitny zespół i prawie w całości nowy. Z poprzedniej ekipy zostali tylko Kamil Semeniuk i Krzysztof Rejno, który gra u seniorów. Większość zawodników przyszła do Młodej ZAKSY w tym roku i obserwujemy, jak się będą rozwijali.
Mecz towarzyszący rozpoczęciu sezonu w Kędzierzynie-Koźlu to wspaniała okazja, by sięgnąć pamięcią do czasów Mostostalu. Pojawił się ciekawy pomysł organizatorów, by z ekipą trenera de Giorgiego skonfrontować drużynę Waldemara Wspaniałego. Wy również co roku macie okazję spotkać się i powspominać tamte czasy na mistrzostwach Polski oldboyów. To miłe, prawda?
- Dwa razy byłem na mistrzostwach Polski oldboyów i bardzo mi się podobało. Spotykamy się jako drużyna Mostostalu z ekipami, z którymi rywalizowaliśmy kiedyś na boisku. Wspaniale zobaczyć chłopaków po tylu latach. Nie ze wszystkimi mamy stały kontakt i widzimy się na co dzień. Wracając do spotkania inaugurującego sezon w Kędzierzynie-Koźlu - obdzwoniliśmy troszkę ludzi żeby przyjechali. Żałujemy, że nie wszyscy mogli dotrzeć. Mam nadzieję, że w przyszłości nadarzy się okazja, aby się spotkać. Ale kilkunastu chłopaków... To już nie są chłopaki, to już są panowie, zgodziło się przyjechać i uświetnić tę imprezę. Ci którzy dotarli są wielokrotnymi medalistami mistrzostw Polski, zdobywcami Pucharów Polski. To ludzie, którzy walczyli w Lidze Mistrzów i Pucharze CEV. To są po prostu "gościowie"!
Czytał pan już książkę Pawła Zagumnego "Życie to mecz"?
- Jeszcze nie, ale z przyjemnością do niej zajrzę, bo czytałem książki: Marcina Prusa, Janusza Wójcika, biografie piłkarzy... Z tych lektur można wiele wydobyć dla siebie. Można poznać historię, która jest opowiedziana oczami wybitnych ludzi. Jak tylko ją dorwę, to na pewno nie omieszkam jej przeczytać.
Rozgrywający w pewnym momencie wypowiada się na temat ZAKSY niezbyt pochlebnie...
- Nie mogę tego komentować, ponieważ jeszcze nie czytałem. A nawet gdybym czytał, powiem tak: Paweł skończył osiemnaście lat, więc ma prawo mówić wszystko, na co ma ochotę. Nie jestem upoważniony do tego, aby komentować takie sprawy. Życzymy i sobie i Pawłowi jak najlepiej - niech tak zostanie. Abyśmy się spotykali na parkiecie w dobrym zdrowiu jak najdłużej - to jest najważniejsze.
Sezon oficjalnie rozpoczynacie konfrontacją z Czarnymi Radom. Następnie gracie u siebie z AZS-em Politechniką Warszawską - obie ekipy dość nieobliczalne. Macie obawy?
- Wielką niewiadomą dla wszystkich jesteśmy my. I to inne zespoły mogą się nas w pewien sposób obawiać. W okresie przygotowawczym graliśmy bardzo mało spotkań i to w składzie, który wcześniej nie był do końca przewidziany. Ze spokojem i optymizmem przygotowujemy się do pierwszego meczu - mamy do niego ponad tydzień. Najważniejsze żeby zawodnicy byli zdrowi i żeby kadrowicze po mistrzostwach Europy i Pucharze Świata odpoczęli, doszli do równowagi fizycznej, psychicznej, mentalnej. Wtedy wszystko się okaże. Szanse na złoto w tym sezonie ma czternaście zespołów, które uczestniczą w rozgrywkach. Na początku są one dla wszystkich takie same. W tym momencie naszym celem jest dotarcie do finału, a co się wydarzy? Czas pokaże.
Rozmawiała Anna Kardas