Na początku kwietnia podczas spotkania szefów klubów PlusLigi z przedstawicielami Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej zdecydowano o zupełnie nowej formule rozgrywek w sezonie 2015/2016. Już od dłuższego czasu mówiło się, że trzeba stworzyć reprezentacji Polski jak najlepsze warunki na dobre przygotowanie się do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Nikt chyba nie zakładał, iż o przepustkę na przyszłoroczną imprezę podopieczni Stephane'a Antigi będą musieli walczyć w styczniowym turnieju kontynentalnym w Berlinie, a w przypadku niepowodzenia, także w majowej imprezie interkontynentalnej, która będzie ostatnią szansą, by polecieć do Brazylii.
- Z jednej strony dla reprezentantów swoich krajów jest to dobre rozwiązanie, ponieważ na zgrupowania pojadą bardziej wypoczęci. Z drugiej dla samych klubów ograniczenie do minimum fazy play-off nie jest korzystnym posunięciem. Wszyscy mają jednak takie samy zasady, więc rozdzieranie szat nie jest potrzebne - powiedział Mateusz Mika, przyjmujący Lotosu Trefla Gdańsk.
Niemniej jednak najważniejszą zmianą, która będzie obowiązywać jest brak rozbudowanej fazy play-off. Od sezonu 2015/2016 o mistrzostwo Polski będą walczyć dwie najlepsze drużyny po rundzie zasadniczej. Z kolei o brązowy medal zagra trzeci oraz czwarty zespół. O miejscach na podium PlusLigi zadecyduje rywalizacja do trzech zwycięstw. - Moim zdaniem może być ciekawie. Każdy mecz będzie miał niezwykle istotne znaczenie. Wcześniej niektóre zespoły odpuszczały nieco fazę zasadniczą, aby przygotować się na play-off - stwierdził Dmytro Paszycki , środkowy Asseco Resovii Rzeszów.
Ekipy z dalszych miejsc również stoczą walkę o poszczególne miejsca. Tutaj zmierzą się drużyny w parach: 5-6, 7-8, 9-10, 11-12, 13-14 i zagrają do dwóch wygranych pojedynków. To nie koniec zmian, które zaproponowano w nowym sezonie. W protokole meczowym znajdzie się czternastu graczy, w tym dwóch libero, a także możliwy będzie transfer medyczny w wypadku kontuzji uniemożliwiającej grę do końca rozgrywek, nawet w wypadku zamkniętego okienka transferowego.
W środowisku siatkarskim słychać więcej pozytywnych wypowiedzi na temat nowej formuły rozgrywek. System wymusi grę od pierwszego pojedynku i nie pozwoli na rozegranie ostatnich spotkań fazy zasadniczej rezerwowym składem, co miało miejsce w poprzednich latach. - Będzie to trochę inne w porównaniu do tego, co było, ale można powiedzieć, że to jeden z najbardziej sprawiedliwych systemów. To co podczas rundy zasadniczej ugrasz, będziesz miał pod koniec sezonu - podkreślał Wojciech Ferens, przyjmujący Łuczniczki Bydgoszcz.
Jednak oprócz zwolenników nowego rozwiązania, muszą być także przeciwnicy. Jednym z najgłośniejszych oponentów jest trener wicemistrza Polski Andrea Anastasi. Włoch w rozmowie z WP SportoweFakty stwierdził, iż formuła premiuje bogatsze kluby, pomijając te, które nie mają szerokiej ławki rezerwowych.
- Włodarze ligi nie pomyśleli o takich zespołach, jak mój, które mogą odrodzić się dopiero w fazie play-off i późniejszych finałach. Przecież w zeszłym sezonie awansowaliśmy do kolejnej rundy z trzeciego miejsca. Moim zdaniem taki system został stworzony z myślą o najbogatszych klubach, jak PGE Skra Bełchatów czy Asseco Resovia Rzeszów, których stać na wydłużoną ławkę dla rezerwowych. Chętnie podyskutowałbym o nowym systemie PlusLigi. Totalnie się z nim nie zgadzam. Rozumiem, że on odpowiada Polakom, jednak nie mogę zaakceptować takiej formuły rozgrywek - grzmiał szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk.
W piątek odbędą się cztery pojedynki 1. kolejki PlusLigi. Siatkarze AZS-u Częstochowa podejmą Asseco Resovię Rzeszów, BBTS Bielsko-Biała zmierzy się z Lotosem Treflem Gdańsk, Effector Kielce zagra z PGE Skrą Bełchatów, a AZS Politechnika Warszawska z Cuprum Lubin.
[color=black]#dziejesiewsporcie: piękny lob przypieczętował sensację
[/color]