Tauron MKS Dąbrowa Górnicza udanie rozpoczął sobotni pojedynek i prowadził na Podpromiu 2:0. Potem jednak dąbrowianki grały nerwowo i omal nie zakończyło się to dla nich stratą punktów. Ostatecznie podopieczne Juana Manuela Serramalery pokonały Developres SkyRes Rzeszów 3:1.
Rzeszowianki w tym spotkaniu zagrały na dobrym poziomie w przyjęciu, co nie zdarzyło się im jeszcze w tym sezonie. - Być może Developres poczuł się dobrze we własnej hali i dlatego miał dobre przyjęcie w tym meczu. My momentami nie grałyśmy swojej agresywnej zagrywki, więc ułatwiałyśmy im zadanie - mówi Karolina Różycka.
Dużą rolę w utratę kontroli nad pojedynkiem odegrała psychika zawodniczek MKS-u. - Uciekłyśmy grabarzowi spod łopaty. W trzecim secie Developres postawił wszystko na jedną kartę i zaczęło im wychodzić. Trudno się gra z zespołami, które nie mają nic do stracenia, a twój nie może tracić punktów. Udało się nam, ale było bardzo trudno w tym meczu. Wiele zespołów może mieć problemy w Rzeszowie. Jeśli prowadzi się 2:0, to człowiek podświadomie się rozpręża. Coś nie wyjdzie, a przeciwnik rozpędza się, bo ma ostatnią szansę i idzie na całość. Przeważnie ten trzeci set jest najgorszy dla drużyny prowadzącej w spotkaniu 2:0 - oznajmia przyjmująca.
Po 4 kolejkach dąbrowianki mają na koncie komplet zwycięstw. W środę sytuacja może się jednak zmienić, bo do Zagłębia Dąbrowskiego przyjedzie Chemik Police. - Cieszę się z dobrego początku sezonu. Mamy już w środę kolejne bardzo trudne spotkanie z Chemikiem Police. Będziemy próbować coś tam urwać, ale wiadomo jaki to zespół - kończy Różycka.