Zespół z Warszawy przegrał wprawdzie w trzech setach, ale oprócz drugiej partii, sprawił sporo problemów ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Zwłaszcza w trzeciej partii miał szanse na przedłużenie rywalizacji, bowiem miał piłkę setową. Jednak w decydującym momencie, to kędzierzynianie zachowali więcej zimnej krwi. - Momentami nasza gra wyglądała w miarę dobrze. Zabrakło znowu skuteczności w końcówkach, jak to często u nas bywa. Dołożyliśmy też własne błędy. To zaważyło na przegranej - analizował przebieg spotkania Michał Filip.
Błędy nie były jednak jedyną rzeczą. W każdym z setów to siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej zaczynali dobrze, a dopiero potem tracili prowadzenie i przegrywali. - Kędzierzynianie przede wszystkim zagrywką pokazali nam, że są mocniejszym zespołem. Popełnili też mniej własnych błędów. To jest nasza najgorsza cecha. I nie ma co tutaj zrzucać winy na to, że jesteśmy młodym zespołem. Z czego te błędy wynikają? Może powiem tak, że za bardzo chcemy i to jest myślę główny powód. Do tego dochodzi brak koncentracji, tak gdzieś od połowy setów ona spada. To też może być zły znak - przyznał atakujący akademików.
Trzeba jednak przyznać, że w poprzednim meczu, z Cuprum Lubin, warszawianie potrafili utrzymać koncentrację. Mało tego, oni odwrócili losy spotkania, bo przegrywali przecież 0:2, a wygrali w tie-breaku. - Jest jednak różnica pomiędzy zespołami z Kędzierzyna a Lubina. Faktem jednak jest, że wtedy pokazaliśmy koncentrację do końca meczu i dlatego wygraliśmy - powiedział gracz stołecznej drużyny.
W zeszłym sezonie Politechnika została obwołana „Wilkami Bednaruka”. Zespół złożony głównie z dwudziestolatków walczył o każdą piłkę i "podgryzał" wyżej notowane ekipy. Czy podobną walkę w wykonaniu warszawskiej drużyny będziemy oglądać w tym roku na parkiecie? - Mam nadzieję, że tak. Nadal jesteśmy młodym zespołem. Myślę, że tutaj każdy jest głodny gry i będzie chciał grać do samego końca - zapewnił Michał Filip.
Liga w tym sezonie pędzi jak szalona i podopieczni Jakuba Bednaruka już we wtorek rozegrają swoje kolejne spotkanie. Rywalem będzie Cerrad Czarni Radom i będzie to konfrontacja pełna podtekstów. Nie chodzi tutaj tylko o walkę o prymat na Mazowszu. W poprzednich dwóch sezonach AZS dwukrotnie wygrywał z radomianami rywalizację w play-off. - To spotkanie będzie miał swoje smaczki, nie ma co ukrywać, jak co roku w rywalizacji z zespołem z Radomia. Na pewno nie jesteśmy od nich gorsi. Myślę, że to będzie ciekawe widowisko - stwierdził atakujący akademików. Ten mecz warszawianie rozegrają we wtorek o godz. 20.30 w Arenie Ursynów.