Rafał Szymura: Zwątpiliśmy w to co robimy

Niefortunnie dla częstochowskiego zespołu zakończyło się spotkanie z Cuprum Lubin w ramach 2. kolejki PlusLigi. Zespół spod Jasnej Góry przegrał w tie-breaku, a kontuzji doznał jeden z jego liderów, Felipe Bandero.

Dwudziestoletni przyjmujący AZS-u Częstochowa, był jedną z najbardziej wyróżniających się postaci, wśród podopiecznych trenera Michała Bąkiewicza w starciu z lubinianami. Wraz z Felipe Bandero i Michałem Szalachą mieli receptę na obijanie bloku gospodarzy i mylenie obrońców. Nie wystarczyło to jednak do tego, aby wywieźć z Zagłębia Miedziowego więcej niż jeden punkt.

- Mecz był bardzo wyrównany. Myślę, że mieliśmy tutaj w hali niezłe widowisko. Wywozimy jeden punkt z trudnego terenu, bo w Lubinie zbudowano w miarę mocną drużynę i uważam, że możemy być zadowoleni z tego spotkania - podkreślił w pomeczowej rozmowie Rafał Szymura. - Niestety przytrafiła nam się kontuzja czołowego zawodnika. Po tym co się stało Felipe pod siatką w tie-breaku, nasza gra osłabła i zwątpiliśmy trochę w to co robimy. Cuprum nam odskoczyło w tym piątym secie i nie udało nam się ich dogonić.

Kontuzja kolana najskuteczniejszego zawodnika sobotniego meczu z Cuprum Lubin, wyraźnie zbiła z tropu częstochowian, którzy nie potrafili się odbudować po tym zdarzeniu i przegrali ostatniego seta sześcioma punktami. Po zniesieniu Felipe Bandero z parkietu, to właśnie młody przyjmujący wziął na siebie ciężar gry w ataku i zaprezentował się z bardzo dobrej strony. W całym spotkaniu było widać, że częstochowianie dobrze przepracowali okres przygotowawczy i świetnie rozumieją się podczas gry.

- Jestem średnio zadowolony ze swojej postawy. Liczy się to, że drużyna dobrze grała przez cały mecz. Ja gram dla drużyny, drużyna gra dla mnie i nie uznaję stwierdzenia "grałem dobrze". Po prostu cała drużyna grała dobrze i tego się będę trzymał - podsumował skromnie Szymura zapytany o swoją postawę na boisku.

Następne spotkanie osłabiony AZS rozegra na własnym parkiecie w środę, 11 listopada przeciwko podopiecznym Andrei Anastasiego, Lotosowi Trefl Gdańsk.

Komentarze (0)