Polska karuzela ligowa rozkręciła się już na dobre. W poniedziałek siatkarki zakończą 6. kolejkę zmagań w Orlen Lidze. Z kolei siatkarze mają już za sobą dwie serie spotkań w PlusLidze. O grze kadrowiczów, młodych reprezentantów Polski i słabej formie Łuczniczki Bydgoszcz wypowiedział się w rozmowie z naszym portalem Ireneusz Mazur.
WP SportoweFakty: W dwóch pierwszych kolejkach możemy znaleźć zaskoczenia, które zapiszemy po stronie plusów lub minusów?
Ireneusz Mazur: - Na razie zbyt mało meczów jest za nami, by wyrazić radykalne opinie. Do niespodzianek zaliczyłbym na pewno mecz z pierwszej kolejki w Bielsku-Białej (Lotos Trefl Gdańsk wygrał z miejscowym BBTS-em dopiero po tie-breaku).
Jak ocenia pan formę zespołów z kadrowiczami, którzy dopiero tuż przed startem ligi dołączyli do swoich drużyn?
- Proces zgrania i budowania odpowiedniej dyspozycji trwa. Oczywiście jest to normalne z punktu widzenia szkoleniowego. Odbudowanie formy kadrowiczów musi trochę potrwać. Widać, że u tych zawodników są jeszcze spore rezerwy. Trenerzy zachowują się jednak odpowiednio i biorąc pod uwagę dyspozycję i stan zdrowia kadrowiczów pomału wprowadzają ich do podstawowego składu swoich drużyn.
[b]
W drugiej kolejce PlusLigi sromotną porażkę ponieśli siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz. W starciu u siebie z Cerrad Czarnymi Radom gospodarze zdobyli zaledwie 43 małe punkty. Czy kontuzja dwóch podstawowych graczy (Wojciech Ferens i Jakub Jarosz) aż tak bardzo odbiła się na formie pozostałych zawodników?
[/b]
- Rzeczywiście bydgoszczanie w sobotnim starciu wykazali się dużą bezradnością. Ich największym obecnie problemem jest niska skuteczność ataku z prawego skrzydła.
Na razie nie radzi sobie na tej pozycji Bartosz Krzysiek. Dlaczego?
- Atakujący Łuczniczki jest jednym z największych talentów na tej pozycji, ale borykał się również z wieloma problemami zdrowotnymi. Te kontuzje zaburzyły odpowiedni proces treningowy tego siatkarza. Obecnie wreszcie zostawił swoje kłopoty zdrowotne za sobą, ale po takich perypetiach nie jest łatwo wrócić do optymalnej dyspozycji. Tak naprawdę ten sezon Bartosz Krzysiek powinien traktować jako możliwość odbudowania swojej formy. Nie można od niego w tej chwili wymagać, by samemu potrafił przeciwstawić się najmocniejszym zespołom.
Reasumując, największym problemem bydgoszczan jest brak Jakuba Jarosza?
- Brak tego siatkarza na boisku to duża strata dla zespołu. Gdyby np. z Bełchatowa wyjąć Mariusza Wlazłego, to brązowi medaliści mistrzostw Polski także mieliby duże problemy rywalizować z mocnymi drużynami. Z punktu widzenia psychologicznego wypadnięcie ze składu podstawowego atakującego jest dużym szokiem dla zespołu. Wówczas trudno się otrząsnąć. Do tego wszystkiego doszła jeszcze kontuzja Wojciecha Ferensa i drużyna otrzymała jakby dwa mocne ciosy. Wobec tych kontuzji trener Makowski musi przebudować podstawowy skład. To nie jest łatwe i problemy drużyny mogą się pogłębić. Jak już wcześniej wspomniałem Bartosz Krzysiek potrzebuje czasu, by wrócić do regularnego grania na wysokim poziomie.
[b]
Zatrzymajmy się na chwilę przy ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Dobrze do tego zespołu wprowadził się Benjamin Toniutti. Czy rozgrywający reprezentacji Francji swoim stylem pasuje do takich graczy jak Rafał Buszek, Łukasz Wiśniewski, Dawid Konarski czy Kevin Tillie?
[/b]
- U Benjamina Toniuttiego widać zmysł do gry kombinacyjnej. Na razie pozytywnie można ocenić jego współpracę z kolegą z reprezentacji narodowej jak i pozostałymi siatkarzami. Pamiętajmy jednak, że zespół z Kędzierzyna-Koźla nie rywalizował jeszcze z najmocniejszymi drużynami w lidze. Dlatego trudno jest w tej chwili powiedzieć, jak będzie wyglądała gra tego rozgrywającego i jego kolegów pod dużą presją. Sygnałem ostrzegawczym dla kędzierzynian powinien być mecz w Radomiu, gdzie gospodarze sprawili im bardzo dużo problemów.
Selekcjonera reprezentacji Polski powinien cieszyć fakt, że dużą szansę gry otrzymują na razie młodzi zawodnicy jak Artur Szalpuk, Aleksander Śliwka, Bartłomiej Bołądź, czy Bartosz Bednorz.
- Niestety tych zawodników nie ma zbyt wielu, ale cieszmy się, że chociaż kilku ma szanse na regularną grę. Weszli oni do podstawowych składów swoich drużyn i jest to wartość dodana dla polskiej reprezentacji. Udział młodych graczy na początku tego sezonu PlusLigi jest znaczący i warto o tym mówić. Korzyści z tego będą czerpać same kluby jak i reprezentacja.
W męskich rozgrywkach gwiazdy dobrze wprowadziły się do swoich drużyn. U kobiet ta sytuacja nie wygląda już tak dobrze. Czy głosy krytyki wobec Caroliny Costagrande i Kristin Hildebrand są przedwczesne?
- Jeśli gra się słabo, to krytyki się nie uniknie. Jestem jednak zwolennikiem teorii, że drużyna potrzebuje czasu by dobrze się zgrać. Czasami niektóre, nawet bardzo dobre zawodniczki, potrzebują więcej czasu na zaadoptowanie się do warunków panujących w nowym dla nich klubie. Krytykujmy konstruktywnie, by dać zawodniczkom impuls do poprawy gry. Odnosząc się dokładnie do zespołu z Wrocławia, to jestem zdania, iż ta drużyna potrzebuje czasu. Z meczu na mecz wartość tych siatkarek będzie wzrastała. Istotną rolę w tym wszystkim odegra szkoleniowiec, który musi znaleźć sposób na odbudowę formy zawodzących zawodniczek.
Rozmawiał Szymon Łożyński