Podopieczne Lorenzo Micelliego w drugiej kolejce elitarnej Ligi Mistrzyń mierzyły się z bardzo mocnym przeciwnikiem - tureckim VakifBankiem Stambuł. Różnica poziomów między zespołami uwidoczniła się już pod koniec pierwszej partii. Atomówki przez błędy własne i bardzo widoczną ofensywę rywalek nie zdołały ugrać ani jednego seta.
- Taki przeciwnik nie wybacza serii błędów. Co z tego, że w pierwszym secie miałyśmy przewagę, jeśli rywalki nas dogoniły i zdołały wygrać w końcówce? Nasze pomyłki się na nas zemściły. Z takim zespołem naprzeciw jest to zwyczajnie zabójstwo - twardo stwierdziła po spotkaniu Katarzyna Zaroślińska.
Zawiedziona siatkarka przyznała jednak, iż faworyt spotkania był tylko jeden. - Vakifbank reprezentują światowej klasy zawodniczki. Miały one trudną zagrywkę, a co za tym idzie oddawałyśmy im bez problemu piłki do szybkiego zdobywania punktów. Nie raz atakowały na pojedynczym, lotnym bloku. Jeśli z naszej strony szła dobra zagrywka, to mogłyśmy liczyć na podwójny blok i próbę zatrzymania przeciwniczek. Jednak nierzadko, kolokwialnie mówiąc, nie było czego zbierać.
Dla PGE Atomu Trefla Sopot porażka ta jeszcze niczego nie przesądza. Przed trójmiejskimi siatkarkami kolejne cztery spotkania w grupie B. Najbliższe odbędzie się 24 listopada z Igor Gorgonzola Novara. Atakująca Trefla podkreśla, że Vakifbank był najtrudniejszym rywalem, a włoski team jest w ich zasięgu. - Turczynki to był najsilniejszy przeciwnik w naszej grupie. Jest to czołówka europejskiej siatkówki. Spodziewałyśmy się bardzo ciężkiego meczu, natomiast nie zwieszamy głów. Przed nami spotkanie z Włoszkami. Jestem pewna że powalczymy, bo wiem że stać nas na dobrą grę.
Niepokojący może być fakt, iż na ligowym podwórku siatkarki Atomu niedawno także odniosły dotkliwą porażkę. Mecz z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza, który odbył się w Elblągu zakończył się przegraną 1:3. - Bywają takie spotkania, że robiąc wszystko i tak zupełnie nic nie wychodzi. Dziewczynom z Dąbrowy sprzyjało szczęście, nam niestety nie. Poza tym gra co dwa, trzy dni kiedyś musi dać się we znaki. Tak to wygląda od dłuższego czasu i widać, że przyszedł dla nas słabszy moment. Jesteśmy tylko ludźmi. Nie mamy kiedy trenować z powodu ciągłych rozjazdów. Niektóre zespoły grają tylko w Orlen Lidze. My gramy także w Lidze Mistrzyń. Do tego dochodzą spotkanie na wyjazdach. Mecz w Elblągu tak naprawdę też był wyjazdowym spotkaniem. Gra się ciężko, ale mam nadzieję, że był to ostatni taki słabi mecz w naszym wykonaniu - pozytywnym akcentem zakończyła wypowiedź siatkarka Trefla.