Dziewiąte miejsce po trzech kolejkach PlusLigi zajmują podopieczni Krzysztofa Stelmacha. W minioną środę zespół z Podbeskidzia po pięciosetowej batalii okazał się lepszy od Jastrzębskiego Węgla, który był minimalnym faworytem tej rywalizacji. - Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi, tym bardziej, że wygraliśmy na wyjeździe i pokonaliśmy drużynę, która na swoim koncie miała komplet zwycięstw - powiedział przyjmujący Serhiy Kapelus.
Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała fantastycznie rozpoczęli mecz, prowadząc w setach już 2:0. Jednak w trzeciej odsłonie trener drużyny przeciwnej zdecydował się na manewr taktyczny i wprowadzenie na boisko Patryka Strzeżka oraz Toontje van Lankvelta, co nieco wybiło bielszczan z rytmu. - Było kilka momentów, kiedy pomiędzy nami a przeciwnikami iskrzyło. Zarówno my, jak i jastrzębianie nie graliśmy, ale skupialiśmy się na decyzjach sędziowskich czy wideoweryfikacji. Nasze nastawienie przez to się zmieniło. Zupełnie pogubiliśmy się w założeniach taktycznych. Na szczęście wróciliśmy do gry - dodawał.
W tie-breaku przedostatni zespół poprzednich rozgrywek potrzebował aż sześciu piłek meczowych, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i cieszyć się z wygranej po raz pierwszy w sezonie 2015/2016. - Cały mecz graliśmy nie patrząc na wynik i wychodziło nam to naprawdę nieźle. Pod koniec spotkania zrobiło się nerwowo, bo doszło do nas, że możemy to wygrać. Myślę, że u każdego z nas w głowie już zaczynała się zapalać czerwona lampka - przyznał Ukrainiec.
Początek nowego sezonu w wykonaniu ekipy braci Stelmachów można uznać za udany. Obecnie BBTS Bielsko-Biała ma na swoim koncie trzy punkty, a za sobą już starcia z mistrzem oraz wicemistrzem Polski. - Staramy się pokazać to, co ćwiczymy na treningach. Wydaje mi się, że ostatnio wygląda to całkiem nieźle. Niestety nie udało nam się powalczyć z Resovią, ale wiadomo, że jest to super zespół i nie można zaliczyć tego meczu do nieudanych. Fajnie, że w Jastrzębiu wszyscy wyszliśmy z nastawieniem na walkę i udało nam się zrealizować cel, jakim było zwycięstwo - podkreślał Serhiy Kapelus.
Bielszczanie nie będą mieli jednak zbyt wiele czasu na odpoczynek. W piątek ich przeciwnikiem będzie . Na szczęście zespół z Bielska-Białej nie czeka daleki powrót z wyjazdowego spotkania, bowiem stolicę Podbeskidzia z Jastrzębiem-Zdrojem dzieli zaledwie godzina drogi.
- Teraz zagramy z przeciwnikami, z którymi mamy walczyć. W piątek zmierzymy się z ekipą z Bydgoszczy. Każdy wie, że ta drużyna ma problemy zdrowotne. Szkoda mi Wojtka Ferensa, bo bardzo dobrze się znamy. Mam jednak nadzieję, że będziemy skupiać się na naszej grze, a nie na kłopotach rywali. Niezależnie od tego, w jakim zestawieniu przyjedzie Łuczniczka, jestem pewny, że damy z siebie wszystko. Mogę obiecać, że pokażemy wszystko, na co nas stać - zakończył przyjmujący BBTS-u Bielsko-Biała.