Dla Czeszki i wielu jej koleżanek z drużyny pierwsza partia służyła aklimatyzacji w Atlas Arenie, w której policzanki nie trenowały przed meczem. W ciągu premierowej odsłony nadziewały się na łódzki blok aż sześciokrotnie.
- Trudno nam się grało, głównie ze względu na halę. W pierwszym secie musiałyśmy się z nią obeznać, bo przed spotkaniem trenowałyśmy na mniejszym obiekcie. Dlatego dawałyśmy się tak często blokować. Powiem szczerze, że nie widziałam dobrze piłki przy paru atakach - przyznała Helena Havelkova.
W dalszej części meczu policzanki przejęły inicjatywę. Nie była ich w stanie wybić z rytmu nawet kilkuminutowa przerwa spowodowana awarią oświetlenia.
- Od kolejnej partii skupiałyśmy się na tym, co miałyśmy zrobić i to przyniosło wymierne efekty. Zaczęłyśmy rozumieć, jak poruszać się po tej hali. Dobrze zagrywałyśmy, co pozwoliło odrzucić łodzianki od siatki i zrewanżować im się w bloku - analizowała reprezentantka Czech.
Mecz Budowlanych z Chemikiem okazał się być spotkaniem na szczycie Orlen Ligi. Jednak Havelkova nie odczuwala z tego powodu dodatkowej presji.
- To nie ma znaczenia. Zdarza się, że w tym rytmie trudno jest w każdym meczu wywierać presję na rywala. W Orlen Lidze wszystkie drużyny maksymalnie koncentrują się na spotkania z nami. Fakt, że do tej pory straciłyśmy tylko dwa sety nie do końca obrazuje trudy, jakie musiałyśmy włożyć w każde odniesione zwycięstwo - skomentowała nasza rozmówczyni.
W niedzielę o 18:00 ekipa z Polic podejmie w Szczecinie BKS Aluprof Bielsko-Biała. Będzie to dla nich okazja do podtrzymania passy wygranych meczów ligowych. Biorąc pod uwagę także poprzedni sezon, podopieczne Giuseppe Cuccariniego są niepokonane od 10 meczów.