Matej Patak przygotowania do sezonu z AZS-em Częstochowa rozpoczął dopiero po zakończeniu mistrzostw Europy. Reprezentant Słowacji szybko znalazł wspólny język z kolegami, a w inaugurującym sezon meczu z Asseco Resovią pokazał się z dobrej strony. Miał aż 72 proc. perfekcyjnego przyjęcia i zdobył 11 punktów.
Jednak w kolejnych spotkaniach Słowak musiał pauzować z powodu kontuzji pleców. Na boisko wchodził tylko z konieczności i widać było, że nie może dać drużynie tego, co w pierwszym spotkaniu sezonu. Pod jego nieobecność parę przyjmujących stanowili Stanisław Wawrzyńczyk i Rafał Szymura, którzy lepsze mecze przeplatali słabszymi.
Patak w starciu z MKS-em Będzin wrócił do wyjściowej szóstki AZS-u Częstochowa i nie zawiódł oczekiwań. Zdobył 15 punktów i atakował ze skutecznością 44 proc. Jego obecność na parkiecie dodała wiary zawodnikom częstochowskiego klubu w końcowy sukces. To między innymi dzięki dobrej grze słowackiego przyjmującego Akademicy odnieśli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.
Z powrotu do gry słowackiego siatkarza zadowolony był szkoleniowiec AZS-u Częstochowa. - Do tej pory nie mogliśmy skorzystać w pełni z usług Mateja Pataka. Nie da się ukryć, że on ma duże doświadczenie, bo jest reprezentantem swojego kraju. Dlatego też bardzo się cieszę z jego powrotu - powiedział Michał Bąkiewicz.
AZS na początku sezonu zmagał się z kontuzjami czołowych zawodników. Wciąż uraz kolana leczy Felipe Airton Bandero, który do gry ma wrócić dopiero na początku przyszłego roku. Absencje Słowaka i Brazylijczyka znacznie utrudniały manewry taktyczne trenerowi Akademików. W kwadracie dla rezerwowych próżno było szukać wartościowych zmienników. Teraz sytuacja jest nieco lepsza. - Trzeba przyznać, że mamy trzech przyjmujących o bardzo wyrównanym poziomie i każdy jest nam w stanie dać bardzo dużo - stwierdził szkoleniowiec AZS-u Częstochowa.