Spotkanie rozgrywane w Ergo Arenie może mieć ogromne znaczenie dla końcowego układu tabeli, w związku z czym obie ekipy nastawiały się na zaciętą walkę. Dodatkowego smaczku rywalizacji dodawały postaci prowadzące oba zespoły: Andrea Anastasi oraz Raul Lozano, czyli byli selekcjonerzy reprezentacji Polski.
Od początku sobotniego meczu na parkiecie zameldował się dawno nie widziany w podstawowej "szóstce" Murphy Troy. Amerykanin po znakomitym występie przed kilkoma dniami w Warszawie, ponownie zaskarbił sobie zaufanie opiekuna żółto-czarnych. Atakujący od pierwszych piłek odwdzięczał się trenerowi udanymi zbiciami z prawej strony siatki. W poczynania gości natomiast wkradała się spora nerwowość. Kłopoty radomian najczęściej rozpoczynały się od niedokładnego przyjęcia zagrywki. Sytuacyjnie wystawiane piłki nie tworzyły dużego zagrożenia dla gdańszczan. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną nieskutecznego Wojciecha Żalińskiego zastąpił młody Igor Grobelny. Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk z zimną krwią wykorzystywali nawet najmniejszą pomyłkę przeciwników i ostatecznie po atomowym ataku Troya zwyciężyli 25:21.
Raul Lozano od początku drugiej partii zdecydował się pozostawić w kwadracie dla rezerwowych Żalińskiego. Zawodnik, który w dotychczasowych meczach zachwycał formą, przeciwko byłemu klubowi nie pokazał pełni możliwości. Wprowadzenie na boisko Grobelnego chwilowo okazało się słuszną decyzją. 22-latek na początku seta ustabilizował przyjęcie oraz siał postrach wśród gdańszczan agresywnym serwisem. Jednak im bliżej końca odsłony, mnożyła się liczba jego błędów i konieczny był powrót Żalińskiego.
Wyrównana walka w drugiej odsłonie toczyła się do stanu 14:14. Wówczas prawdziwe wejście smoka zanotował Bartosz Gawryszewski. Kapitan gospodarzy po chwili popisał się dwoma szczelnymi blokami i wyprowadził swój team na prowadzenie, którego gdańszczanie nie oddali do samego końca.
Mistrzowie piątego seta - na takie miano w dotychczasowych ligowych występach zasłużyli siatkarze Lotosu Trefla. Żółto-czarni już pięciokrotnie potrzebowali tie-breaka, by rozstrzygnąć wynik na swoją korzyść. Wszystko to było związane z niewytłumaczalnymi wahaniami formy. Po wygraniu dwóch setów w sobotni wieczór, gdańszczanie również wpadli w mały "dołek", który poskutkował szybkim objęciem prowadzenia 12:8 przez Wojskowych.
Sygnał do odrabiania strat gospodarzom dał Murphy Troy ponownie odpalając swoje "działo". Z punktu na punkt coraz lepiej spisywał się również Mateusz Mika w swoim stylu obijając ręce blokujących. Pomimo poprawy gry, ekipie znad morza nie udało się jednak zniwelować wszystkich strat i ostatecznie ulegli 23:25.
Czwarty set to ponowna dominacja gospodarzy, którzy chcieli uniknąć kolejnego tie-breaka. Marco Falaschi efektownie i przede wszystkim z ogromną precyzją dostarczał piłki do kolegów z drużyny, a Murphy Troy prezentował znaną ze srebrnego sezonu 2014/2015 znakomitą dyspozycję. Radomianie pomimo ambitnej gry obronnej, nie znaleźli odpowiedzi na grających z coraz większym luzem gospodarzy.
Po dwugodzinnej walce na parkiecie, druga porażka Cerrad Czarnych Radom w rozgrywkach PlusLigi stała się faktem. Najlepszym graczem sobotniego spotkania został wybrany skuteczny do bólu: Murphy Troy.
Lotos Trefl Gdańsk - Cerrad Czarni Radom 3:1 (25:21, 25:17, 23:25, 25:)
Lotos Trefl: Troy, Falaschi, Ratajczak, Mika, Schwarz, Grzyb, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Gawryszewski, Schulz, Stępień
Czarni Radom: Kampa, Bołądź, Żaliński, Szalpuk, Grzechnik, Pliński, Majstorović (libero), Kowalski (libero) oraz Grobelny, Szczurek, La Cavera
MVP: Murphy Troy
.
a yesterday's hero - Żalek - jakby nie istniał ... jak u bab , normalnie Czytaj całość