Laurent Tillie: Nikt inny nas nie obroni

Francuski szkoleniowiec, mistrz Europy i zwycięzca Ligi Światowej, przyjechał do Polski pooglądać i swoich podopiecznych i polskich kadrowiczów, rywali na zbliżającym się turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie.

W tym artykule dowiesz się o:

Laurent Tillie przyjechał w grudniu obejrzeć dwa mecze PlusLigi i ocenić występy swoich podopiecznych, a także pooglądać przeciwników. - Wszyscy gracze są trochę zmęczeni po sezonie letnim, ale to zupełnie normalne. Najważniejsze, że bardzo dobrze trenują i równie dobrze prezentują się na boisku, bo przed turniejem w Berlinie nie będzie czasu na zbudowanie formy od nowa. Myślę, że znacznie bardziej zmęczeni są Polacy, bo oni mieli jeszcze bardziej intensywne lato niż my, czują dodatkowe obciążenie związane z występami w Pucharze Świata. Uważam, że to, co robią FIVB i CEV nie jest normalne, ilość turniejów i rozegranych meczów jest niesamowicie szkodliwa dla zdrowia zawodników - nie omieszkał skrytykować włodarzy światowej i europejskiej siatkówki Francuz.

Jakie są jego plany przygotowań dla reprezentacji Francji przed styczniowym turniejem w Berlinie? - Przede wszystkim, najpierw dam chłopakom 3-4 dni urlopu, żeby odpoczęli trochę mentalnie, pobyli z rodzinami. 26 grudnia spotkamy się na zgrupowaniu i ruszymy pełną parą z przygotowaniami. Myślę, że skupimy się głównie na kwestiach technicznych, bo tyle tylko będziemy w stanie zrobić w ciągu dziesięciu dni. Najważniejsze, by zawodnicy choć na chwilę zapomnieli o siatkówce i nabrali chęci do ciężkiej pracy. Mieliśmy przyjechać na mecze kontrolne do Polski, ale uznałem, że mamy zbyt mało czasu, by w tok przygotowań wliczyć dodatkowe podróże. Zagramy natomiast dwa sparingi z Belgią, bo oni zgodzili się przyjechać do Francji - opowiada Tillie.

Francuzi tak samo jak Polacy będą walczyć o awans na igrzyska olimpijskie na turnieju w Berlinie, gdzie spośród ośmiu europejskich drużyn narodowych jedna dostanie przepustkę do Rio, a dwie jeszcze jedną szansę podczas turnieju interkontynentalnego w Tokio. - To jest najważniejszy turniej całego roku, a my trafiliśmy do "grupy śmierci". W Berlinie zmierzą się najlepsze zespoły świata - mistrz globu, mistrz olimpijski i mistrz Europy. Do tego dochodzą Serbia, Bułgaria, Niemcy. To będzie nieziemska batalia. To wstyd, że z tak mocno obsadzonego turnieju tylko jedna drużyna awansuje na Igrzyska Olimpijskie w Rio. Powtórzę raz jeszcze, to wstyd! Szczególnie, jeśli przyjrzymy się jak to wygląda na innych kontynentach. Drugi i trzeci zespół z Berlina będą walczyć o przepustkę na brazylijski turniej m.in. z drugim i trzecim zespołem afrykańskich kwalifikacji, trzecią drużyną z Ameryki Północnej i Południowej. Ktoś z nich na pewno zagra w Rio, bo z turnieju w Japonii awansują trzy zespoły. A my, najsilniejsze ekipy na świecie wytłuczemy się w Berlinie między sobą. To nonsens - ocenia ostro francuski selekcjoner i się mityguje. - Przepraszam, trochę mnie poniosło. Ale nie możemy ciągle przytakiwać i zgadzać się na wszystko, co proponują europejskie i światowe władze siatkówki. Jeśli my, bezpośrednio zainteresowani będziemy milczeć, to nikt nie obroni naszych racji.

Komentarze (0)