- Nie można powiedzieć, żebyśmy byli niespodzianką. Prawdopodobnie wejdziemy do play-off, ale nie jestem jeszcze tego pewny. Chcę to zobaczyć na własne oczy - mówił po spotkaniu w Ergo Arenie trener żółto-czarnych, Andrea Anastasi.
Gdańszczanie po czterech meczach w ramach europejskiej Ligi Mistrzów mają na swoim koncie dziewięć punktów i zajmują drugą pozycję w tabeli. Rozpoczynając rundę rewanżową podejmowali na swoim terenie - ACH Volley Lublana. Tym razem także nie pozwolili mistrzom Słowenii urwać ani jednego seta. - Jestem szczęśliwy, ponieważ wynik meczu był dla nas istotny. Jeśli przejdziemy dalej, to będziemy jedną z dwunastu najlepszych drużyn w Europie. To wspaniały rezultat, pomimo budżetu jaki posiadamy. Musimy być szczerzy w tym względzie. Rzadko udaje się z takim budżetem osiągać pozytywne wyniki. Tym bardziej mogę czuć się zadowolony: z wyniku i z postawy chłopaków zwłaszcza w trzecim secie. Straciliśmy na chwilę koncentrację, ale w odpowiednim momencie walczyliśmy o każdą piłkę. Takie mecze są bardzo trudne, a najważniejsze okazuje się ciągłe wywieranie presji na przeciwniku - kontynuował szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk.
Przed zawodnikami z Trójmiasta ostatnie spotkanie w tym roku kalendarzowym. Na wyjeździe zmierzą się z ósmą drużyną tabeli, prowadzoną przez przyjaciela Anastasiego - Andreę Gardiniego. - Teraz jedziemy do Olsztyna, później ponownie gramy na wyjeździe. Jednak mam nadzieję, że kibice licznie zgromadzą się na pierwszym meczu w Ergo Arenie po Nowym Roku. Na przełomie stycznia i lutego będziemy częściej rozgrywać spotkania w Gdańsku. Lubię ten klimat i moi zawodnicy dobrze się tu spisują.
Przed trwającym sezonem wiele osób zarzekało, że gdański Trefl nie wzmacnia się i może mieć problemy, ze względu na dodatkowe rozgrywki jakimi są mecze Ligi Mistrzów. Jak do tej pory, Lotos przeczy tym przewidywaniom i spisuje się wzorowo zarówno na polskich, jak i europejskich parkietach. Anastasi jest zadowolony z postawy swoich zawodników i ma nadzieję, że zregenerują siły w przerwie świątecznej.
- Chłopacy będą mieć chwilę przerwy na święta. Ale cieszę się bardzo, że Mateusz i Sebastian, pomimo obowiązków kadrowych cały czas są regularni i dobrze się spisują na boisku. Harmonogram jest bardzo napięty, a dla nas są to kluczowi zawodnicy. Na razie są w dobrej formie, ale nie wiem co będzie w styczniu, gdy wrócą ze zgrupowania. Jednak uważam że mamy na wszystko czas, zarówno treningi jak i odpoczynek. Być może będzie trzeba się skupić bardziej na pozostałych zawodnikach, którzy będą mogli ich godnie zastąpić. Najważniejsze jest to, że wszyscy siatkarze grają i dobrze wykonują swoje zadanie na boisku od początku sezonu - zakończył wypowiedź włoski szkoleniowiec.