Cerrad Czarni - PGE Skra: Hit PlusLigi dla bełchatowian

W najciekawszym spotkaniu jedenastej serii gier PlusLigi przed blisko miesięczną przerwą, drużyna z Bełchatowa pokonała po emocjonujących zawodach Cerrad Czarnych 3:1. MVP meczu został Facundo Conte.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
PAP / Piotr Polak

Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki, z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Gdy Lukas Kampa "wyczyścił" siatkę Bartłomiejowi Bołądziowi, radomianie mieli szansę na podwyższenie przewagi do dwóch punktów. Uderzenie atakującego podbił jednak Facundo Conte, a po chwili skończył kontrę. Kilkadziesiąt sekund później asa serwisowego na drugą stronę posłał Bartłomiej Grzechnik, wobec czego jego drużyna prowadziła 5:3. Na pierwszej przerwie technicznej wynik wynosił 8:7.

Miejscowi mieli kilka szans na zwiększenie różnicy, ale skrzydłowi nie potrafili skończyć akcji. Zemściło się to błyskawicznie - po bloku na Grzechniku przyjezdni wygrywali 10:8. O czas poprosił więc Raul Lozano. Reprymenda podziałała na podopiecznych, ponieważ zdecydowanie poprawili oni grę. Wyeliminowali błędy, wzmocnili zagrywkę i podbijali coraz więcej piłek, co przełożyło się na rezultat. Gdy zablokowany został Mariusz Wlazły, był już remis 10:10. Bełchatowianie mylili się coraz częściej, przede wszystkim w polu serwisowym. Na drugiej przerwie technicznej przegrywali 15:16, zaś po chwili 15:17. O czas poprosił wtedy Miguel Falasca.

Wojskowi nie cieszyli się długo z prowadzenia. W szeregach PGE Skry "zaskoczyła" współpraca na linii blok-obrona. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu PlusLigi nie tylko odrobili straty, ale i wypracowali dwupunktową przewagę po bloku na Bołądziu. Bezradny na lewym skrzydle był Artur Szalpuk. Goście wygrali premierową odsłonę 25:21.

Od początku drugiego seta ton boiskowym wydarzeniom nadawała PGE Skra. Miejscowi nie potrafili przebić się przez jej blok. "Kulało" również przyjęcie. Gdy Andrzej Wrona popisał się asem serwisowym, przyjezdni prowadzili 8:3.

Czarni nie załamali się jednak takim obrotem spraw. Systematycznie odrabiali straty. Najpierw Wlazłego zatrzymał Grzechnik, a gdy świetnie przyjmującego do tej pory Conte "ustrzelił" Kampa, było 9:10. Grę przerwał Falasca. Ten zabieg nieco wybił z rytmu rywali, którzy nie potrafili "pójść za ciosem". Przyjezdni utrzymywali dwu-, trzypunktową przewagę.

Świetną pracę w polu zagrywki wykonał, wprowadzony zadaniowo, Nicolas Marechal. Odrzucił przeciwników od siatki, dzięki czemu jego zespół powiększył zaliczkę (19:15). Spokojnie grający bełchatowianie pewnie zmierzali po zwycięstwo. Co prawda w samej końcówce tej części nieco niepokoju w ich szeregach zasiali, wprowadzeni wcześniej, Zack La Cavera i Igor Grobelny, lecz po czasie wziętym przez Falaskę przyjezdni postawili kropkę nad "i".

Początek trzeciej partii należał do Wojskowych. Swoją postawę poprawił Szalpuk, grający wcześniej bardzo słabo. Na pierwszej przerwie technicznej on i koledzy prowadzili 8:6, zaś po asie Grzechnika powiększyli dystans, na co zareagował hiszpański trener przyjezdnych.

Ten zabieg przyniósł pożądany efekt, ponieważ gdy w polu zagrywki przy stanie 7:10 pojawił się Nicolas Uriarte, jego ekipa zdobyła pięć "oczek" z rzędu. Lozano był zmuszony wziąć czas. Następnie gospodarze wykorzystali kilka niepewnych decyzji przeciwników, dodatkowo mieli rację przy wideoweryfikacjach i na drugiej przerwie technicznej minimalnie wygrywali.

W bardzo wyrównanej końcówce, przy stanie 22:21, asa serwisowego na drugą stronę posłał Kampa. Gospodarze mieli szansę na doprowadzenie do setbola, ale zbyt nisko rozegranej piłki nie skończył Żaliński (23:23). Walkę na przewagi wygrali Czarni, po tym jak Marcel Gromadowski wyrzucił piłkę poza boisko.

Rozpędzeni radomianie świetnie rozpoczęli czwartą odsłonę. Po ataku Żalińskiego prowadzili 5:2, więc zawodników wezwał do siebie trener PGE Skry. Szybko przebudzili się oni z chwilowego letargu. Gdy Szalpuk uderzył w aut na pojedynczym bloku, wynik wynosił 9:11. Zmienił go Grobelny, który, tak jak zawsze, wprowadził sporo ożywienia w szeregi drużyny.

W kilku trudnych sytuacjach przez ręce rywali przedarli się Wlazły i Conte, lecz ustawienie z Żalińskim na zagrywce przyniosło Wojskowym aż cztery punkty z rzędu. Świetnie w tym fragmencie spisał się pod siatką La Cavera, dwukrotnie zatrzymując przeciwników. Przy stanie 19:16 w polu serwisowym pojawił się jednak Marechal, siejąc sporo spustoszenia. Tym razem to jego drużyna zdobyła cztery kolejne "oczka". Klasę w tym elemencie pokazał również Uriarte, najpierw bardzo utrudniając przyjęcie Czarnym, a później posyłając asa, co bardzo zbliżyło bełchatowian do triumfu.

MVP spotkania został wybrany Facundo Conte, przyjmujący PGE Skry Bełchatów.

Cerrad Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 1:3 (21:25, 21:25, 26:24, 23:25)

Czarni: Szalpuk, Grzechnik, Kampa, Żaliński, Pliński, Bołądź, Kowalski (libero) oraz Szczurek, La Cavera, Grobelny, Majstorović (libero)

Skra: Wlazły, Conte, Wrona, Uriarte, Winiarski, Kłos, Piechocki (libero) oraz Marechal, Gromadowski.

MVP: Facundo Conte.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×